poniedziałek, 23 grudnia 2013

Imagin WSZYSCY :*

Mam dla was nowego imagina <3 z wszystkimi :) czytajcie uważnie i bardzo proszę o przeczytanie notki pod imaginem i ODPOWIEDŹ :)))



- O nie ! Teraz sobie poczekam ! - krzyknęłam w myślach gdy dobiegając na przystanek zobaczyłam odjeżdżający autobus . Po prostu świetnie ! Następny zaa.....45 minut ! Nie no , bomba ! Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha ?
     Zrezygnowana usiadłam na murku . Wyjęłam z torby iphona , słuchawki i włączyłam ,, Bangarang,, Skirlexa . Siedziałam tak już 10 minut . Tak . JUŻ 10 minut i już trafiał mnie jasny szlag , na myśl , że zostało ponad 30 minut . Na dodatek mróz . W końcu 30 grudnia . Żeby jeszcze działo się coś ciekawego , a to przystanek na odludziu  , 20 kilometrów od Londynu : parę domów , nic więcej .
          Nagle usłyszałam strzał . Strzał ? Nie....to pewnie ktoś już świętuje sylwka . Włożyłam znów słuchawkę do ucha , gdy znów usłyszałam huk , tym razem głośniej i jakby...bliżej ? Wstałam lekko przestraszona i rozejrzałam się wokół . Nic . Wtedy na przystanek podjechała czarna BMK-a i z piskiem opon zatrzymała się obok mnie . Szyba zjechała w dół i wychylił się przez nią jakiś gość w ciemnych okularach .
- Emm...przepraszam , wiesz może w którą stronę do Londynu ? - zapytał zdenerwowany . Podeszłam do auta .
- No...musicie jechać prosto , a potem.....
             Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej , bo facet gwałtownie otworzył drzwi i wciągnął mnie do środka . Zaczęłam krzyczeć , a on nie zwracając na to uwagi ,,podał,, mnie do tyłu , gdzie złapał mnie jakiś inny gościu .
- Zostawcie mnie !! Ratunku !!!! Pomocy !!!- krzyknęłam , a chłopak siedzący obok zakrył mi dłonią usta i powiedział :
- Spokojnie...nikt ci nie chce zrobić krzywdy....zaraz ci wyjaśnię...
           Wyrwałam mu się i odsunęłam najdalej jak mogłam .
- Kim jesteście ? - zapytałam przerażona - Czego chcecie ?
- My....- zaczął chłopak , ale w tym momencie usłyszałam ponowne ...strzały ! - Padnij ! - krzyknął . Zrobiłam co kazał i schowałam się między fotelami . Wtedy kula przebiła tylną szybę .
- Aaaaaaaaa !!!- krzyknęłam przerażona , gdy szkło posypało mi się na głowę .
- Liam !!!!- wrzasnął chłopak z przodu i podał temu z tyłu broń . ,, Liam ,, wychylił się i zaczął strzelać do jadącego za nami auta . Potem dołączył do niego gość , który wciągnął mnie do auta , a kierowca przyspieszył i krzyknął :
- Liam ! W opony !
           Usłyszałam huk i....cisza...żadnych strzałów .
- Uffff....- westchnął Liam - Hej , jesteś ranna ? - zwrócił się do mnie i pomógł  usiąść z powrotem na fotelu . Rozpłakałam się . Nie dlatego , że miałam pokaleczone od szkła ręce i kilka kawałków we włosach , tylko ze strachu przed...tym wszystkim .
- Kim wy do cholery jesteście ?!?!- krzyknęłam przez łzy .
         Liam zdjął okulary....dopiero wtedy zauważyłam , że cała trójka wygląda niemal tak samo : czarne garnitury ,
ciemne okulary . Kierowca miał burzę loków na głowie , obok niego siedział brunet ( nie mogłam się przyjrzeć jego twarzy ) , a Liam ( jak już się zorientowałam ) miał nieco jaśniejsze brązowe włosy , zaczesane i kilku dniowy zarost .
- Jestem Liam . Ten z przodu to Louis , a kierowca - Harry . - powiedział spokojnie - Na razie mogę ci
powiedzieć tyle , że jesteśmy przyjaciółmi . Nie zrobimy ci krzywdy , chcemy cię tylko chronić .
- Chronić ? Przed czym ? - zapytałam zszokowana .
- Przed tamtymi - odparł Louis i wskazał tylną szybę .
- Ale chronić MNIE ? Czemu ? Czego oni chcą  ?
- Tego ci na razie nie możemy powiedzieć . Dowiesz się za jakieś 4
godziny - powiedział Harry .
- Nie martw się . Zapewniam , że z nami nic ci się nie stanie - powiedział z uśmiechem  Liam .
- No...dobra...- odparłam niepewnie . Co ja robię ? Ufam obcym ludziom . Ale z drugiej strony...oni mi pomagają . Ale o co chodzi ?! Chronią mnie ?! Czyli tamci....strzelali z mojego powodu ? Chcieli mnie zabić ?!
- Liam...- zwróciłam się do chłopaka.
- Tak ?
- Nie wiem o co tu chodzi....ale.....obiecujesz , że wszystko będzie dobrze ? - zapytałam mimowolnie patrząc chłopakowi w oczy .
- Obiecuję - powiedział .
- Wiesz Paris...powinnaś się zdrzemnąć , przed nami trochę jazdy - powiedział Harry .
- Dobrz....skąd wiesz jak mam na imię ? - zapytałam ze zdziwieniem .
- Wiemy , że masz na imię Paris , masz 17 lat , jesteś adoptowana , masz 2 psy , uczysz się tak sobie , słuchasz ostrej muzy i kochasz swoje przetarte żółte conversy - powiedział ze śmiechem Louis .
- Co wy , śledzicie mnie ?!
- Powiedzmy , że...pilnujemy....- powiedział Liam .

~*~
- Paris , pobudka . Zaraz będziemy na miejscu - usłyszałam przez sen głos Lou . Otworzyłam oczy i zorientowałam się , że leżę przykryta męską marynarką . Mało tego : leżałam na kolanach Liama ! Podniosłam się speszona .
- Przepraszam - powiedziałam zakłopotana - Dałeś mi marynarkę ? - zapytałam zdziwiona , gdy zobaczyłam Liama w samej  koszuli  .
- Wiesz...nie mamy tylnej szyby , jest -13 stopni , a  ty trzęsłaś się przez sen z zimna - odpowiedział chłopak z uśmiechem .
- A ty tak zmarzłeś ! - krzyknęłam - Natychmiast zabieraj - powiedziałam stanowczo oddając mu marynarkę .
- Nie . Twardy jestem , spokojnie - zaśmiał się .
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Harry . Wyjrzałam przez okno. Zajechaliśmy przed nieduży budynek , bez okien . Właściwie to tyle co można o nim powiedzieć. Brak znaków szczególnych . Moi towarzysze włożyli swoje okulary ( pomimo tego , że na dworze było ciemno jak diabli ) . Wyszliśmy z auta . Od razu skuliłam się z zimna . Liam okrył mnie swoją marynarką i podeszliśmy do drzwi . Pancernych ? Louis podszedł do ,, domofonu ,, i wpisał kod . Otworzyły się . Weszliśmy do środka , szliśmy chwilę długim korytarzem , aż dotarliśmy do dużego pomieszczenia , wypełnionego po brzegi ( mówiąc bardzo ogólnie ) technologią . Było tam dwóch gości . Jak można było się domyśleć w czarnych garniturach , ale bez okularów .
- Gratulacje panowie ! Widzę , że akcja przebiegła pomyślnie - powiedział z

uśmiechem pierwszy podchodząc do nas . Mulat , ciemnowłosy .
- Tak , jest cała i zdrowa - powiedział Louis .
- Spokojnie , usiądź - powiedział drugi , blondyn , wskazując na kanapę . Posłusznie usiadłam  .- Jak już pewnie wiesz - zaczął - to są Louis , Harry i Liam . Ja jestem Niall a ten ciemny to Zayn .
- Mulat Nialler do cholery . Jeszcze raz powiesz ciemny to skorzystam z prawa do'użycia broni - odparł Zayn siadając obok mnie .
- Dobra spoko - uśmiechnął się blondyn .
- Wiem już jak się nazywacie , ale nadal nie wiem o co tu chodzi - powiedziałam .
- Jesteśmy po to , żeby cię chronić . - odparł Zayn i zwrócił się do Harrego - Mieliście jakieś problemy po drodze ?
- Najpierw strzelali do nas jak byliśmy w pobliżu przystanku - ,, rzekome fajerwerki ,,
pomyślałam - Potem z powodu bezpośredniego zagrożenia zdecydowaliśmy się ją zabrać do auta , strzelali jeszcze ale chłopaki przebili im opony i uciekliśmy .
- Dobrze . A więc , ci którzy strzelali to...to....ech....ktoś zły . Na razie nie powiem ci dokładnie o co chodzi , ale myślę , że niedługo się dowiesz .
- Czyli kiedy ? - zapytałam zirytowana tymi podchodami .
- Jak dostaniemy pozwolenie od kierujących akcją - odparł Louis .
- Nie martw się . Wszystkiego się dowiesz , wiem , że teraz możesz być zdezorientowana i przestraszona tym wszystkim , ale tu ci nic nie grozi - powiedział z uśmiechem Liam - chodź .
           Podał mi rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju  , gdzie stała duża sofa a na niej kilka poduszek i kocy .
- Tu będziesz spać - powiedział . Podeszłam do kanapy i położyłam się od razu . Powieki same mi się zamykały .
- Dobranoc...i śpij spokojnie - powiedział z uśmiechem chłopak .
- Dobranoc - odpowiedziałam . Wyszedł . Zamknął drzwi . Nawet nie miałam czasu rozmyślać nad tym wszystkim . Zasnęłam...

~*~
Obudziłam się . W pokoju było całkowicie ciemno . Obok sofy , na stoliku stał cyfrowy zegar :   3:45 . Nie chciało mi się już spać , więc wstałam i po omacku dotarłam do drzwi . Otworzyłam je i usłyszałam Zayna :
- Tak...rozumiem....oczywiście...powiemy jej . Naturalnie...postaramy się . Tak jest !
     Weszłam do pomieszczenia . W tym momencie chłopcy spojrzeli na mnie . Na siebie .
- Paris...siadaj - powiedział Niall . Gdy już to zrobiłam , Zayn zaczął :
- A więc . Dostaliśmy pozwolenie na wyjaśnienie ci całej sprawy . Może sama się już domyśliłaś.....tamci chcieli cię zlikwidować - powiedział spuszczając wzrok . Patrzyłam na chłopaków z przerażeniem .
- Czy ja się w coś wpakowałam , a nie miałam o tym pojęcia ? - zapytałam .
- Nie - odpowiedział krótko Louis .
- To nie twoja wina....zostałaś na to w pewnym sensie skazana....- powiedział Harry .
- To o co chodzi ?
           Zayn popatrzył na resztę , na mnie . Wziął głęboki oddech i :
- Paris...to może być dla ciebie szok ale......jesteś......


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

      I w tym momencie zatrzymam akcję :) dalszy ciąg jutro :*
Kim jest Paris ?
Dlaczego ktoś chciał ją zabić ?
       Zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA :) PISZCIE SWOJE PROPOZYCJE TOŻSAMOŚCI PARIS <333
   

1 komentarz:

  1. OMFG! O co tu chodzi? Nie mam zielonego pojęcia kim ona może być... Ale normalnie tak mnie wciągnęła ta historia, że chcę więcej i więcej. Z tego właśnie powodu, musisz dodać jak najszybciej ;)
    Ps. Co do nowego imagina u nas to będzie jutro tak jak pisałam. Postaram się dodać rano :D
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń