poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Liam część 1

Siems. :)

Sorka, za nie pisanie tak długo, ale nauka do testów i same testy to uniemożliwiły. Mam nadzieję, że jesteście wyrozumiali i się nie pogniewaliście. :3 Teraz zamierzamy nadrobić straty. 
Miłego czytania. 

Tosia.

------------------------------------------------------------------

          Jeszcze jedna godzina i będziemy na miejscu. Jedziemy właśnie szkolnym autobusem do miejsca zwanego ośrodkiem szkoleniowym. Będziemy tam przez miesiąc trenować. W końcu to obóz lekkoatletyczny.
          Uwielbiam biegać. Sport to moja pasja, a szczególnie lekkoatletyka. Od dziecka marzyłam, żeby dostać się na taki obóz i móc trenować ukochaną dyscyplinę, no ale cóż. Los tak chciał, że nie mam do tego za grosz talentu. Rzut oszczepem, pchnięcie kulą, czy rzut dyskiem kończy się tak, że ktoś w najbliższym otoczeniu doznaje poważnych obrażeń. Podczas skoków, nie ważne jakich, czy o tyczce, czy w wzwyż, zawsze muszę sobie skręcić kostkę. Najprostszym sposobem byłoby zrezygnować. Jednak mój trener nie pozwoliłby mi na to. Obrał sobie zrobienie ze mnie super sportowca za swój życiowy cel. Próbuje już od ponad pół roku i jak na razie przyniosło to marny efekt. Pewnie uważacie mnie za łamagę, ofermę i tym podobne. Nie dziwię się wam. Cała moja drużyna lekkoatletyczna tak mnie postrzega i pokazuje to na każdym kroku. Nie mam koleżanki w drużynie. Wszystkie się ze mnie śmieją i mi docinają. Więc czemu pojechałam na ten obóz? Powód jest porosty. Mój ojciec…
-Dziewczęta, dotarliśmy na miejsce. -Odezwał się nasz trener.-  Proszę wysiadać!
Wszystkie wzięłyśmy swoje torby i wysiadłyśmy. Przed nami stał ogromny gmach ośrodka.
-Wszystkie za mną.- Zarządził trener, a my posłusznie ruszyłyśmy za nim.
Od razu jak tylko weszłam do środka, zwróciłam uwagę na wystrój. Jak na ośrodek dla sportowców hol jest urządzony w wygórowanym stylu. Może po prostu właściciel tak chciał, żeby przyciągnąć więcej gości. Stanęliśmy przed recepcją. Trener porozmawiał chwilkę z recepcjonistą, wziął od niego klucze i odszedł z nami na bok.
-Okey dziewczęta. A teraz uważnie mnie posłuchajcie! Przez cały nasz czas pobytu mamy tu wynajęte prawe skrzydło, którego nie opuszczamy. Wyjątki stanowią posiłki, treningi i ewentualne wyjścia na miasto. Nie wolno wam urządzać sobie tu wycieczek!
-Czy ja dobrze rozumiem?- Wcięła się trenerowi Mel.- Mamy prawe skrzydło na wyłączność?
-Tak. To przed chwilą powiedzia…- Nie danie mu było skończyć.
-Jeeej! Ale będzie impra.- Krzyknęła jedna ze starszych dziewczyn.
-I W końcu nie będziemy musiały przestrzegać tych głupich zasad!- Odezwała się inna.
-Właśnie! Koniec z ciszą nocną i obowiązkowym strojem. Od teraz będziemy mogły chodzić po korytarzach w bieliźnie!- Na to wyznanie wszystkie się zaśmiałyśmy.
-Ekhem.- Odchrząknął trener.- Jak wolicie. Ale nie przewidziałyście jednej rzeczy. Nie jestem na tyle głupi i niedoświadczony, żeby zostawiać stado nieokrzesanych dziewczyn bez opieki.
-To znaczy, że trener będzie z nami w tym skrzydle?- Zapytała Mel. Od razu posypały się pomruki niezadowolenia.
- Oczywiście, że nie. Moje nerwy by już tego nie wytrzymały. Ale spokojnie. Znalazłem odpowiednią osobę do tej roboty… - Powiedział, a my spojrzałyśmy na niego zaciekawione. – Jak wiecie jest was naprawdę dużo, a ja jeden. Już wcześniej wam mówiłem, że nie daję sobie z wami rady, ponieważ zbyt zróżnicowane odłamy lekkoatletyki trenujecie. Mówiłem również, że postaram się znaleźć pomocnika.
-Mamy nowego trenera?- Krzyknęła podekscytowana Bella.
-Coś w tym stylu. Udało mi się zaprosić na ten miesiąc wystarczającą ilość trenerów. Przez wystarczającą mam na myśli taką, żeby każda dyscyplina miała własnego.- Dało się słyszeć podekscytowanie w głosach wszystkich dziewczyn. – Ja wraz z innymi trenerami będę zamieszkiwał w tym miejscu.- Pokazał nam pokój na piętrze w głównym bloku ośrodku.- A jeden z trenerów zamieszka z wami w tym skrzydle. By mieć was cały czas na oku. Wszystkie ważne sprawy będziecie musiały kierować do niego.- Powiedział, a ekscytacja bardziej wzrosła.
-Jaki on jest?- Zapytała Kim.
- Jacy są inny trenerzy? Dobrzy? Znani?- Dopytywały się inne dziewczyny.
-Spokojnie. Dowiecie się wszystkiego wieczorem. Odbędzie się zebranie w świetlicy waszego skrzydła.- Odpowiedział trener tym samym ucinając dalszą rozmowę na ten temat.
          Gdy tylko weszliśmy do prawego skrzydła, wraz z trenerem stanęłyśmy przed tablicą, przedstawiającą rozmieszczenia pokoi w tym budynku.
-Prawe skrzydło ma trzy piętra.- Zaczął trener.- Na parterze są pokoje 6 i 8 osobowe oraz świetlica. Na pierwszym piętrze są pokoje 5 i 6 osobowe, na drugim 4 i 3 osobowe, a na trzecim są dwa pokoje jednoosobowe i taras… Macie teraz chwilę, żeby się dobrać. Jak tylko skończycie podejdźcie do mnie i powiedzcie, które piętro i numer pokoju.  Macie 20 minut. Start!
Wszystkie spojrzałyśmy na niego z rozbawieniem. Według niego wszystko może być sprowadzone do rangi zawodów. Taki już jest nasz trener.
          Od razu dziewczyny zaczęły się dobierać w grupki po 4, 6 i 8 osób. Razem chodziły po piętrach, zwiedziały pokoje, decydowały, kto z kim będzie i kto koło kogo będzie miał łóżko. Ja nie miałam tego problemu. Od razu wiedziałam, że nikt nie będzie chciał mnie w pokoju, więc zdecydowałam się pójść na trzecie piętro. Nie chciałam żyć w takim odosobnieniu, ale nie miałam innego wyboru. Wolałam być sama niż słuchać o swoim nieudacznictwie.
          Wspięłam się na sam szczyt schodów. Muszę przyznać. Jest ich naprawdę dużo! Coś sądzę, że przez następny miesiąc zrzucę jakieś 5 kilo. Rozejrzałam się… Nie było korytarza. Tylko duże prostokątne pomieszczenie z dwiema kanapami i stolikiem. Po obu stronach tego holu było po dwoje drzwi. Pewnie jedne prowadziły do pokoi, a drugie do łazienek. Na wprost od schodów był ogromny taras. Od razu zapragnęłam spojrzeć na ośrodek z tej perspektywy. Odłożyłam swoją torbę koło stolika, podeszłam do szklanych drzwi i je otworzyłam. Od razu poczułam przyjemny, letni wiaterek. Powoli podeszłam do barierki. Widok był przepiękny! Przede mną rozpościerał się ogromny stadion do biegów. Obok była hala treningowa i basen. Po lewej stronie stał niewielki las, a za nim było widać jeziorko.
-Jak pięknie!- Szepnęłam do siebie.
Jeszcze raz rozejrzałam się po terenie ośrodka. Od razu stwierdziłam, że często będę chodzić na spacery. Spojrzałam na swój zegarem na lewym nadgarstku. Minęło już 18 minut od naszego rozejścia się. Powinnam już zejść i powiedzieć trenerowi, gdzie zdecydowałam zamieszkać. Odwróciłam się do drzwi. Stał w nich wysoki chłopak. Może trochę starszy ode mnie. Miał on muskularne ciało i piękną brązową czuprynę. Był bardzo przystojny… I wpatrywał się we mnie!
-Co ty tutaj robisz?- Zapytał.
-Ja? – Byłam zdziwiona jego obecnością tutaj. Przecież to skrzydło miało być tylko dla naszej drużyny. -  Ja tu mieszkam…
-Tu? Na tym piętrze?- Zapytał unosząc jedną brew.
-No tak. Czy to źle?
-Nie powinnaś mieszkać niżej? Wraz z innymi dziewczynami?- Zapytał.
Zdenerwował mnie. Co mu do tego, gdzie chcę mieszkać?! Ruszyłam w jego stronę.  Gdy podeszłam do niego, chcąc przejść przez drzwi, nie przepuścił mnie. Wciąż stał, tak jak go zobaczyłam. I wciąż wpatrywał się we mnie…
-Przesuniesz się? – Spojrzałam na niego z dołu.
Ten nic nie odpowiedział tylko się odsunął.
Ruszyłam wzdłuż holu. Gdy przechodziłam koło swoich rzeczy, zobaczyłam, że jest ich więcej. Obok moich dwóch toreb leżały jeszcze dwie inne. Zdziwiłam się, ale nie miałam czasu zaprzątać sobie tym głowy, ponieważ musiałam szybko zejść na dół.
          Właśnie się zdążyłam rozpakować w moim nowym pokoju na trzecim piętrze. Trener miał parę obiekcji, gdy dawał mi klucze, ale jednak je dostałam. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież to chyba dobrze, że uciekłam od dziewczyn, które mnie nie lubią, prawda?
          Siedziałyśmy wszystkie w świetlicy. Czekałyśmy aż nasz trener przedstawi nam nowych opiekunów.
- Dobrze, panie. Oto wasi nowi trenerzy! – Powiedział, a do sali weszło pięciu nowych trenerów. Wszyscy wyglądali na mniej więcej 30 lat. Każdy z nich był wysoki, wysportowany i uśmiechnięty.
Trener Majewski zaczął przedstawiać nam po kolei każdego trenera, mówiąc jak się nazywa i jaką dyscyplinę będzie nadzorował. Gdy już wszyscy zostali przedstawieni trener powiedział do nas.
- Najlepsze zostawiłem na koniec.- Powiedział z szerokim uśmiechem.- Chciałbym wam przedstawić trenera, który będzie wraz z wami mieszkał tutaj i który się będzie wami opiekował.  Będzie zajmował się biegami długodystansowymi. Jego pokój znajduje się na trzecim piętrze.- Powiedział, a do sali wszedł ten sam chłopak, którego spotkałam na tarasie.- Oto Liam Payne.
          Gdy tylko nasz nowy trener wszedł do sali usłyszałam wiele westchnień i podekscytowanych szeptów. Od razu  zrozumiałam, że ten miesiąc będzie ciekawy.