sobota, 3 maja 2014

Imagin Lou

- Nina !
    Usłyszałam swoje imię na szkolnym korytarzu . Nie obróciłam się . Wiedziałam kto to woła , a akurat nie miałam ochoty z tą osobą rozmawiać .
- Nina , proszę ! - usłyszałam tuż za sobą i w jednej chwili ktoś złapał mnie za rękę . Odwróciłam się .
- Czego chcesz ? - spytałam oschle .
- Porozmawiać..
- Nie mamy o czym .
- Nina...przepraszam..ta dziewczyna w klubie...ja nic nie pamiętam ..i..
- Ale ja pamiętam i to dobrze . Całkiem ładnie wyglądaliście . Powodzenia .
- Kochanie..
- Już mnie tak nie nazywaj..- to mówiąc odeszłam . Zadzwonił dzwonek . Na całe szczęście .
 ~*~
- '' Co ty odwalasz ? '' - karteczka od Lauren . Przyjaciółki . Była chemia , siedziałyśmy w jednej ławce i mogłyśmy gadać normalnie ale wolałyśmy zawsze pisać...sama nie wiem czemu..Wzięłam długopis .
- '' Ale z czym ?'' - napisałam i podałam dziewczynie kartkę . Po chwili otrzymałam odpowiedź .
- '' Nie udawaj , że nie wiesz . Na przerwie cały korytarz się na was gapił . Czemu jesteś taka uparta ? ''
- '' Uparta ? Lauren on mnie zdradził ! Z jakąś szmatą w klubie ! ''
- '' Matko ...pijany był , co się dziwisz ? Nigdy się nie uchlałaś ? Nie pamiętasz żadnych moich urodzin . A myślisz , że on wiedział co robi ? ''
- '' Nie...teraz to nie ważne...z nami koniec..''
- '' ...kochasz go ? ''
- ''.....''
-''?''
- ''....on już dla mnie nie istnieje..nie ma Louisa ..''

~*~

- Cały czas na ciebie patrzy...- powiedziała Nina , gdy siedziałyśmy pod szafkami na przerwie . Powtarzałam biologię ..
- Cały czas...- dodała po chwili i spojrzała na mnie . Nie odezwałam się .
- Cierpi..
- Możesz przestać ?! - krzyknęłam i rzuciłam książkę na ziemię . Zrobiło się cicho . Wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem .- Przepraszam...- powiedziałam cicho .
- Nic się nie stało...- Lauren uśmiechnęła się lekko - Ale sama widzisz...- wskazała wzrokiem na Louisa .
- Widzę...- odparłam- i nawet nie wiesz jak to boli..

~*~

- Spotkamy się jutro ? Może w galerii ? - spytała Lauren , gdy wyszłyśmy ze szkoły . Pomyślałam chwilę .
- No ok . O której ?
- Może 14:00 ?
- Dobra spoko . A miałam mówić ! Wiesz , że....- nie skończyłam zdania , bo Lauren przytuliła mnie i rzuciła szybkie '' To pa ! '' i pobiegła przed siebie . Stałam jak wryta i wpatrywałam się w tę wariatkę . Ktoś postukał mnie w ramię . Odwróciłam się . Louis.
- Nina...proszę...daj mi szansę...- powiedział prawie błagalnym tonem . Patrzył na mnie błyszczącymi oczami . Tymi , od których jeszcze nie dawno nie mogłam się oderwać...które kochałam...a może..nadal kocham..?
- Lou....ja....- zaczęłam się jąkać - ..chciałabym ...ale...nie potrafię . Cały czas cię widzę..z nią.
- Ona nic dla mnie nie znaczy...
- Już to słyszałam...muszę iść . - powiedziałam i odeszłam . I miałam w głowie tylko jedną myśl : '' Idiotko ! Nie chcesz tego ! '' i jeden obraz : Lou...oczy..

~*~
'' Nina : idiotka . Nie ma innego porównania do mnie . No nie ma ! Czemu nic nie wiesz ?! Czemu się nie zdecydujesz ?! Tak czy nie ?! Kochasz czy nienawidzisz ?! ''
Błądziłam po pokoju i zadręczałam sie myślami . Nigdy się nie czułam taka...rozdarta..nigdy . Nie wiem czego chcę...nie wiem nic ...Przemyślenia przerwał SMS . Spojrzałam na zegarek . 22:43 . Ciekawe co ktoś ode mnie chce . Wzięłam komórkę i spojrzałam na ekran . Wiadomość od...Lou . Otworzyłam :
'' Proszę....przyjdź na most ''
Most...nasze dawne miejsce spotkań...zaraz przy lesie . Tam spotkaliśmy się po raz pierwszy...tam pierwszy raz mnie pocałował...tam chodziliśmy na spacery... Co ten chłopak w sobie ma , że nie mogę o nim zapomnieć ? Że tęsknie ?

Włożyłam trampki i wyszłam z domu . Było już ciemno , ale na szczęście do mostu nie było daleko . Już po chwili zobaczyłam rzekę . Kilkanaście metrów : widać drewniany most . Zaraz obok drzewa , mnóstwo krzaków i kamieni . Podeszłam bliżej . Na moście : czarny cień . Nic nie widziałam ale poznałam go . Louis . Weszłam na most .
- Louis - powiedziałam cicho .
  Chłopak obrócił się i powolnym krokiem podszedł do mnie .
- Nina....- zaczął- ....ja nawet nie wiem co powiedzieć....
   Chłopak chwycił mnie za rękę . Staliśmy tak przez chwile wpatrując się w swoje ciemne twarze .
- Ta dziewczyna....- powiedział - ...nawet nie wiem kto to był . Nie pamiętam co się działo...nic..
- Wiem- odparłam - Ale...zdajesz sobie sprawę , że to wszystko zniszczyło ?
- Tak ! Jestem idiotą ! Przepraszam ! - powiedział Lou łamiącym głosem - wybaczysz mi ?
- Ja...ja....
- Kochasz mnie ?
-..Lou...nie wiem...nic nie wiem...przepraszam...
        Puściłam rękę chłopaka , odwróciłam się . Gdy już schodziłam z mostu usłyszałam głośny plusk wody . Stanęłam zszokowana . Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje . Powoli odwróciłam głowę . Spojrzałam na most...nikogo na nim nie było .
- Louis ? - spytałam cicho . Głucha cisza . - Louis !!!!! - wrzasnęłam i podbiegłam do barierek . Spojrzałam w dół . W ciemności dostrzegłam coś ciemnego w wodzie . Przyjrzałam się dokładniej . Koszula Louisa....
- Jezu !! Lou !!! - krzyknęłam - Louis idioto !!!!!!! - rozpłakałam się i upadłam na ziemię. - Lou !!! Kocham cię !!! Słyszysz ?! Louis !!! Błagam !! Nie rób mi tego ! Kocham cię !!!
      W odpowiedzi słyszałam tylko szum wody .
- Lou.....- szepnęłam i schowałam twarz w dłoniach . '' Zabiłaś go ! Słyszysz ?! To twoja wina !! '' myślałam .
     Nagle poczułam obejmujące mnie silne ramiona . Mam zwidy ? Podniosłam głowę
.
- Kocham cię - usłyszałam . Gwałtownie się obróciłam . Nie mogłam w to uwierzyć .
- Lou ?! - krzyknęłam .
- Tylko się nie gniewaj...
        Rzuciłam się chłopakowi na szyję i pocałowałam go . Potem mocno się do niego przytuliłam .
- Przepraszam...nie chciałem żebyś się przestraszyła...chciałem tylko żebyś się przekonała co do mnie czujesz - powiedział .
- Dziękuję ci za to...nie wiem co bym zrobiła gdybyś naprawdę..
- Ciiii - Lou pogładził mnie po policzku - chodźmy stąd .
- Twoja koszula....została w rzece..
- Mam ciebie , mam wszystko .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z tego imagina ale ok....ocenę pozostawiam Wam <33 zachęcam do komentowania ;**

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Liam część 1

Siems. :)

Sorka, za nie pisanie tak długo, ale nauka do testów i same testy to uniemożliwiły. Mam nadzieję, że jesteście wyrozumiali i się nie pogniewaliście. :3 Teraz zamierzamy nadrobić straty. 
Miłego czytania. 

Tosia.

------------------------------------------------------------------

          Jeszcze jedna godzina i będziemy na miejscu. Jedziemy właśnie szkolnym autobusem do miejsca zwanego ośrodkiem szkoleniowym. Będziemy tam przez miesiąc trenować. W końcu to obóz lekkoatletyczny.
          Uwielbiam biegać. Sport to moja pasja, a szczególnie lekkoatletyka. Od dziecka marzyłam, żeby dostać się na taki obóz i móc trenować ukochaną dyscyplinę, no ale cóż. Los tak chciał, że nie mam do tego za grosz talentu. Rzut oszczepem, pchnięcie kulą, czy rzut dyskiem kończy się tak, że ktoś w najbliższym otoczeniu doznaje poważnych obrażeń. Podczas skoków, nie ważne jakich, czy o tyczce, czy w wzwyż, zawsze muszę sobie skręcić kostkę. Najprostszym sposobem byłoby zrezygnować. Jednak mój trener nie pozwoliłby mi na to. Obrał sobie zrobienie ze mnie super sportowca za swój życiowy cel. Próbuje już od ponad pół roku i jak na razie przyniosło to marny efekt. Pewnie uważacie mnie za łamagę, ofermę i tym podobne. Nie dziwię się wam. Cała moja drużyna lekkoatletyczna tak mnie postrzega i pokazuje to na każdym kroku. Nie mam koleżanki w drużynie. Wszystkie się ze mnie śmieją i mi docinają. Więc czemu pojechałam na ten obóz? Powód jest porosty. Mój ojciec…
-Dziewczęta, dotarliśmy na miejsce. -Odezwał się nasz trener.-  Proszę wysiadać!
Wszystkie wzięłyśmy swoje torby i wysiadłyśmy. Przed nami stał ogromny gmach ośrodka.
-Wszystkie za mną.- Zarządził trener, a my posłusznie ruszyłyśmy za nim.
Od razu jak tylko weszłam do środka, zwróciłam uwagę na wystrój. Jak na ośrodek dla sportowców hol jest urządzony w wygórowanym stylu. Może po prostu właściciel tak chciał, żeby przyciągnąć więcej gości. Stanęliśmy przed recepcją. Trener porozmawiał chwilkę z recepcjonistą, wziął od niego klucze i odszedł z nami na bok.
-Okey dziewczęta. A teraz uważnie mnie posłuchajcie! Przez cały nasz czas pobytu mamy tu wynajęte prawe skrzydło, którego nie opuszczamy. Wyjątki stanowią posiłki, treningi i ewentualne wyjścia na miasto. Nie wolno wam urządzać sobie tu wycieczek!
-Czy ja dobrze rozumiem?- Wcięła się trenerowi Mel.- Mamy prawe skrzydło na wyłączność?
-Tak. To przed chwilą powiedzia…- Nie danie mu było skończyć.
-Jeeej! Ale będzie impra.- Krzyknęła jedna ze starszych dziewczyn.
-I W końcu nie będziemy musiały przestrzegać tych głupich zasad!- Odezwała się inna.
-Właśnie! Koniec z ciszą nocną i obowiązkowym strojem. Od teraz będziemy mogły chodzić po korytarzach w bieliźnie!- Na to wyznanie wszystkie się zaśmiałyśmy.
-Ekhem.- Odchrząknął trener.- Jak wolicie. Ale nie przewidziałyście jednej rzeczy. Nie jestem na tyle głupi i niedoświadczony, żeby zostawiać stado nieokrzesanych dziewczyn bez opieki.
-To znaczy, że trener będzie z nami w tym skrzydle?- Zapytała Mel. Od razu posypały się pomruki niezadowolenia.
- Oczywiście, że nie. Moje nerwy by już tego nie wytrzymały. Ale spokojnie. Znalazłem odpowiednią osobę do tej roboty… - Powiedział, a my spojrzałyśmy na niego zaciekawione. – Jak wiecie jest was naprawdę dużo, a ja jeden. Już wcześniej wam mówiłem, że nie daję sobie z wami rady, ponieważ zbyt zróżnicowane odłamy lekkoatletyki trenujecie. Mówiłem również, że postaram się znaleźć pomocnika.
-Mamy nowego trenera?- Krzyknęła podekscytowana Bella.
-Coś w tym stylu. Udało mi się zaprosić na ten miesiąc wystarczającą ilość trenerów. Przez wystarczającą mam na myśli taką, żeby każda dyscyplina miała własnego.- Dało się słyszeć podekscytowanie w głosach wszystkich dziewczyn. – Ja wraz z innymi trenerami będę zamieszkiwał w tym miejscu.- Pokazał nam pokój na piętrze w głównym bloku ośrodku.- A jeden z trenerów zamieszka z wami w tym skrzydle. By mieć was cały czas na oku. Wszystkie ważne sprawy będziecie musiały kierować do niego.- Powiedział, a ekscytacja bardziej wzrosła.
-Jaki on jest?- Zapytała Kim.
- Jacy są inny trenerzy? Dobrzy? Znani?- Dopytywały się inne dziewczyny.
-Spokojnie. Dowiecie się wszystkiego wieczorem. Odbędzie się zebranie w świetlicy waszego skrzydła.- Odpowiedział trener tym samym ucinając dalszą rozmowę na ten temat.
          Gdy tylko weszliśmy do prawego skrzydła, wraz z trenerem stanęłyśmy przed tablicą, przedstawiającą rozmieszczenia pokoi w tym budynku.
-Prawe skrzydło ma trzy piętra.- Zaczął trener.- Na parterze są pokoje 6 i 8 osobowe oraz świetlica. Na pierwszym piętrze są pokoje 5 i 6 osobowe, na drugim 4 i 3 osobowe, a na trzecim są dwa pokoje jednoosobowe i taras… Macie teraz chwilę, żeby się dobrać. Jak tylko skończycie podejdźcie do mnie i powiedzcie, które piętro i numer pokoju.  Macie 20 minut. Start!
Wszystkie spojrzałyśmy na niego z rozbawieniem. Według niego wszystko może być sprowadzone do rangi zawodów. Taki już jest nasz trener.
          Od razu dziewczyny zaczęły się dobierać w grupki po 4, 6 i 8 osób. Razem chodziły po piętrach, zwiedziały pokoje, decydowały, kto z kim będzie i kto koło kogo będzie miał łóżko. Ja nie miałam tego problemu. Od razu wiedziałam, że nikt nie będzie chciał mnie w pokoju, więc zdecydowałam się pójść na trzecie piętro. Nie chciałam żyć w takim odosobnieniu, ale nie miałam innego wyboru. Wolałam być sama niż słuchać o swoim nieudacznictwie.
          Wspięłam się na sam szczyt schodów. Muszę przyznać. Jest ich naprawdę dużo! Coś sądzę, że przez następny miesiąc zrzucę jakieś 5 kilo. Rozejrzałam się… Nie było korytarza. Tylko duże prostokątne pomieszczenie z dwiema kanapami i stolikiem. Po obu stronach tego holu było po dwoje drzwi. Pewnie jedne prowadziły do pokoi, a drugie do łazienek. Na wprost od schodów był ogromny taras. Od razu zapragnęłam spojrzeć na ośrodek z tej perspektywy. Odłożyłam swoją torbę koło stolika, podeszłam do szklanych drzwi i je otworzyłam. Od razu poczułam przyjemny, letni wiaterek. Powoli podeszłam do barierki. Widok był przepiękny! Przede mną rozpościerał się ogromny stadion do biegów. Obok była hala treningowa i basen. Po lewej stronie stał niewielki las, a za nim było widać jeziorko.
-Jak pięknie!- Szepnęłam do siebie.
Jeszcze raz rozejrzałam się po terenie ośrodka. Od razu stwierdziłam, że często będę chodzić na spacery. Spojrzałam na swój zegarem na lewym nadgarstku. Minęło już 18 minut od naszego rozejścia się. Powinnam już zejść i powiedzieć trenerowi, gdzie zdecydowałam zamieszkać. Odwróciłam się do drzwi. Stał w nich wysoki chłopak. Może trochę starszy ode mnie. Miał on muskularne ciało i piękną brązową czuprynę. Był bardzo przystojny… I wpatrywał się we mnie!
-Co ty tutaj robisz?- Zapytał.
-Ja? – Byłam zdziwiona jego obecnością tutaj. Przecież to skrzydło miało być tylko dla naszej drużyny. -  Ja tu mieszkam…
-Tu? Na tym piętrze?- Zapytał unosząc jedną brew.
-No tak. Czy to źle?
-Nie powinnaś mieszkać niżej? Wraz z innymi dziewczynami?- Zapytał.
Zdenerwował mnie. Co mu do tego, gdzie chcę mieszkać?! Ruszyłam w jego stronę.  Gdy podeszłam do niego, chcąc przejść przez drzwi, nie przepuścił mnie. Wciąż stał, tak jak go zobaczyłam. I wciąż wpatrywał się we mnie…
-Przesuniesz się? – Spojrzałam na niego z dołu.
Ten nic nie odpowiedział tylko się odsunął.
Ruszyłam wzdłuż holu. Gdy przechodziłam koło swoich rzeczy, zobaczyłam, że jest ich więcej. Obok moich dwóch toreb leżały jeszcze dwie inne. Zdziwiłam się, ale nie miałam czasu zaprzątać sobie tym głowy, ponieważ musiałam szybko zejść na dół.
          Właśnie się zdążyłam rozpakować w moim nowym pokoju na trzecim piętrze. Trener miał parę obiekcji, gdy dawał mi klucze, ale jednak je dostałam. Nie wiem o co mu chodziło. Przecież to chyba dobrze, że uciekłam od dziewczyn, które mnie nie lubią, prawda?
          Siedziałyśmy wszystkie w świetlicy. Czekałyśmy aż nasz trener przedstawi nam nowych opiekunów.
- Dobrze, panie. Oto wasi nowi trenerzy! – Powiedział, a do sali weszło pięciu nowych trenerów. Wszyscy wyglądali na mniej więcej 30 lat. Każdy z nich był wysoki, wysportowany i uśmiechnięty.
Trener Majewski zaczął przedstawiać nam po kolei każdego trenera, mówiąc jak się nazywa i jaką dyscyplinę będzie nadzorował. Gdy już wszyscy zostali przedstawieni trener powiedział do nas.
- Najlepsze zostawiłem na koniec.- Powiedział z szerokim uśmiechem.- Chciałbym wam przedstawić trenera, który będzie wraz z wami mieszkał tutaj i który się będzie wami opiekował.  Będzie zajmował się biegami długodystansowymi. Jego pokój znajduje się na trzecim piętrze.- Powiedział, a do sali wszedł ten sam chłopak, którego spotkałam na tarasie.- Oto Liam Payne.
          Gdy tylko nasz nowy trener wszedł do sali usłyszałam wiele westchnień i podekscytowanych szeptów. Od razu  zrozumiałam, że ten miesiąc będzie ciekawy.




wtorek, 25 marca 2014

Imagin Zayn #2

Przekręciłam zamek w drzwiach . Cichutko je otworzyłam i zamknęłam za sobą . Spóźniłam się i to sporo . Zdjęłam buty w przedpokoju . Wychyliłam się do salonu . Ojciec leżał na kanapie . Obok na stole kilka puszek piwa , papierosy . Najwyraźniej przed chwilą wypalił kilka . W całym domu było czuć zapach dymu , mocniejszy niż zwykle . Cicho na paluszkach przeszłam do kuchni , gdzie musiała być mama . Faktycznie . Stała przy zlewie i myła naczynia . Podeszłam do niej .
- Mamo..- powiedziałam szeptem . Kobieta obróciła się szybko i mocno mnie przytuliła .
- Gdzie ty byłaś ? - zapytała , gdy już mnie puściła .
- Spóźniłam się na autobus .
- Masz szczęście , ojciec śpi od godziny .
     Spojrzałam jeszcze raz w stronę salonu . Jak ja nienawidziłam tego człowieka. Całymi dniami leżał na kanapie przed telewizorem , pił piwo , albo wódkę i jarał fajki . Poza tym uważał się za pana domu i potrafił uderzyć mnie lub mamę . Mama pogładziła mnie po policzku i miejscu gdzie miałam siniaka .
- Idź do pokoju - powiedziała - dzisiaj ci się upiekło .

~*~

    Leżałam na łóżku , bezmyślnie wpatrując się w sufit . Zupełnie jakbym miała tam znaleźć wypisaną odpowiedź na nurtujące mnie pytanie : Czy to z Zaynem stało się naprawdę ? Zaoferował pomoc , podwiózł mnie do domu . On pewnie nawet nie wie ile to dla mnie znaczyło . Może coś z tego będzie ? A może w szkole nawet na mnie nie spojrzy ? Może zapomni ? W końcu tyle dziewczyn kręci się wokół niego , że o takiej szarej myszce nie będzie pamiętał ? Chociaż z drugiej strony znał moje imię....już nie wiem co mam o tym myśleć...

~*~

< następnego dnia , rano , szkoła >

       Kolejny szary dzień . Czeka mnie kilka nudnych lekcji , potem jak zwykle od razu do domu . Dziewczyny z mojej klasy urządzają dzisiaj wieczorem imprezę . Jestem zaproszona , ale to oczywiste , że się nie wybiorę . Nie jestem samobójcą . Jak dobrze , że dzisiaj piątek.

- [T.I.] mówię do ciebie ! - woła Ekierka .
      Szybko odwróciłam głowę od okna i spojrzałam  na nauczycielkę . Patrzyła na mnie wściekle .
- Powtórz co mówiłam - powiedziała .
- Przepraszam...zamyśliłam się - powiedziałam ze skruchą .
       Ekierka pokręciła głową i zajęła się tłumaczeniem Pitagorasa .

Dzwonek . Wybiegłam pierwsza z klasy . Podleciałam szybko do szafek , otworzyłam swoją , chwyciłam kurtkę i szybko wyszłam ze szkoły . Dzisiaj się nie spóźnię . Nie widziałam dzisiaj Zayna w szkole . Przeszłam korytarze szkolne kilka razy , na każdej przerwie . Nigdzie go nie było . Czułam się z tego powodu fatalnie . Miałam ochotę wrócić już do domu , wysłuchać krzyków ojca , nawet zarobić kolejnego siniaka , ale móc położyć się w swoim pokoju i poużalać nad swoim życiem .

~*~

- 10 minut spóźnienia !!! - wrzasnął ojciec od progu .  Na kilometr czuć było od niego alkohol . Zdjęłam buty . Chciałam szybko dostać się do pokoju ale ten debil stanął mi na drodze .
- Gdzie byłaś ?! - wrzasnął mi prosto w twarz a mnie aż odrzucił smród alkoholu z jego ust .
- Wracałam do domu - powiedziałam cicho .
     Mama stała w kuchni wpatrując się we mnie smutnym wzrokiem .
Ojciec zamachnął się i uderzył mnie w policzek . Schowałam twarz w dłoniach . Jezu , jak piecze ! Mama podbiegła do mnie , popchnęła mnie w stronę schodów , żebym mogła pobiec do pokoju . Wbiegłam na górę , do pokoju , zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się z płaczem na łóżko . Słyszałam jeszcze krzyki z dołu .

~*~

,, Nie zatrzymasz mnie tutaj...nie będziesz mnie więził....nie mam zamiaru dłużej cię słuchać....'' to pomyślawszy zeszłam szybko z łóżka i podbiegłam do szafy . Spojrzałam na zegarek . Mam jeszcze 30 minut . Zdążę . Wyjęłam z szafy sukienkę . Nigdy jej na sobie nie miałam . Nigdzie nigdy nie wychodziłam . Teraz to się zmieni .
Idę na imprezę do koleżanki . Mam gdzieś , że mi nie wolno . Mam gdzieś , że jeśli ojciec się dowie to się nieźle wkurzy . Mama pojechała do chorej siostry , wraca pojutrze . Włożyłam sukienkę , szpilki mamy . Wyjęłam z szuflady tusz , cienie i błyszczyk . Pomalowałam się przed małym lusterkiem . Rzadko to robiłam , ale chyba jakoś wyszło . Wow....nie poznaję się.... Ta cicha , szara , nie rzucająca się w oczy [T.I,] ucieka z domu na imprezę w mini sukience , szpilkach i makijażu . A właśnie ! Jeszcze korektor . Trzeba ukryć siniaki . Dobra , jestem gotowa . Która godzina ? 19:47 . Dobra . Otworzyłam drzwi do pokoju . Teraz najtrudniejsza część mojego planu . Wydostać się z domu . Zamknęłam drzwi od pokoju . Na klucz . Zawsze to robię przed snem więc z tym nie będzie problemu . Zdjęłam szpilki i po cichu zeszłam  po schodach na dół . Ojciec oglądał znowu jakiś durny mecz .
- Graj debilu !! No jazda ku*** !!
    Tak...na pewno mecz . Najciszej jak potrafię zaczęłam iść przez strasznie ( jak mi się teraz zdawało ) długi korytarz . Byłam już w połowie....
- A ty gdzie ?! - wrzasnął nagle ojciec .
     Aż podskoczyłam ze strachu . Zacisnęłam oczy . Obróciłam się w stronę salonu . Ojciec gapił się nadal w telewizor .
- Gdzie pytam ?! Na lewe skrzydło idioto podaj !
    Ufff.....on tylko komentuje mecz.... Cicho otworzyłam drzwi od domu i wyszłam na ganek . Szybko ubrałam szpilki i pobiegłam na ulicę . Udało się !

~*~

- [ T.I. ] przyszłaś ! - pisnęła Lauren i rzuciła mi się na szyję .
- Hej , wpadłam , muszę się rozerwać - powiedziałam z uśmiechem .
- U mnie to gwarantowane ! - zaśmiała się i zaprosiła mnie do domu .
       Muzyka grała strasznie głośno . Było praktycznie całkiem ciemno . Przyszła masa ludzi , większość z mojej szkoły . Przywitałam się ze znajomymi . Wszyscy byli mile zaskoczeni , że przyszłam i zachwalali mój wygląd . Byłam szczęśliwa jak nigdy .
Usiadłam przy mini barku i wypiłam trochę wina . Szumiało mi już trochę w głowie . Do tego głośna muzyka .
- Hej mała - usłyszałam za sobą i poczułam czyjeś dłonie na swoich biodrach .
Obróciłam się i zobaczyłam...
- Zayn ? - zapytałam próbując poznać chłopaka w tej ciemności .
- Tak [T.I.] - odparł słodko i chwycił mnie za rękę - zatańczysz ?
       Poszliśmy na ''parkiet'' i zaczęliśmy tańczyć . Akurat poleciała wolna piosenka . Czułam się wspaniale . Czułam , że spełnia się moje marzenie .
     Przetańczyliśmy kilka wolnych tańców . Straciłam rachubę czasu . Właśnie ! Czas !
- Zayn ! Ja....- krzyknęłam nagle odrywając się od chłopaka . Mulat popatrzył na mnie ze zdziwieniem .
- Co się dzieje ? - spytał .
- Ja...ja....- uciekłam .

~*~

Idiotko ! Debilko ! Wariatko ! Jak mogłam być taka głupia ?! Już 00:30 , zaraz ojciec sprawdzi , czy jestem w pokoju . Niby zamknęłam na klucz , ale nie wiadomo co mu strzeli do głowy . Co sobie pomyśli Zayn ?! Uciekłam bez słowa wyjaśnienia . Po prostu stchórzyłam ! Teraz na pewno nie zwróci na mnie uwagi !
         Wbiegłam na podwórko . I co teraz ? Jeśli wejdę głównymi drzwiami , ojciec mnie zauważy . Od strony kuchni ? Nie...też ryzyko... Matko , co robić , co robić ? Wiem !
     Podbiegłam pod okno do swojego pokoju . Po ścianie domu , na dużej szerokiej na całą ścinę drabince , pięły się rośliny . Zdjęłam szpilki i wrzuciłam je w krzaki ( rano się nimi zajmę ) . Ostrożnie zaczęłam się wspinać po ścianie . Bałam się spojrzeć w dół . Skupiałam całą swoją uwagę na oknie , które uchylone , było moim celem . I to był błąd . Nagle nogą nie natrafiłam na rusztowanie , drabinka wyślizgnęła mi się z rąk .
- AAA ! - krzyknęłam krótko , spadając . Jednak nie upadłam na ziemię . Ktoś mnie złapał .






niedziela, 16 marca 2014

IMAGIN ZAYN :*

Witajcie :*
Dobra wiem.....zawiodłyśmy :c ostatnio po prostu jakoś tak brakowało
czasu i weny :( serdecznie Was za to przepraszamy , obiecujemy , że
teraz już imaginy będą pojawiać się na bieżąco :)


A więc...


Imagin ZAYN <3


                     Wyszłam szybko ze szkoły . Byłam już spóźniona na autobus . Po drodze minęłam grupę licealistów i ruszyłam w stronę przystanku . Dzisiaj strasznie wiało . Moje włosy latały we  wszystkich możliwych kierunkach . Szybko wciągnęłam kaptur bluzy na głowę i odgarnęłam grzywkę , tak żeby zasłaniała lewe oko . Nie chcę , żeby ktoś widział...... Kolejny siniak...tuż przy oku . Ból zadany przez tę samą osobę . Przez mojego ojca . Właściwie to już się do tego przyzwyczaiłam.....do szarpania , wyzywania mnie i mamy , do siniaków . Nikomu nie mówię o tym co się dzieje u mnie w domu . Po co ? Wszyscy mają normalnych rodziców...którzy ich kochają....a ja ? Po co wszyscy mają wiedzieć , ze jestem....gorsza ?
               No nie ! Mój autobus ! Jedyne co zobaczyłam to jego tylne reflektory . Super....tata znowu się wkurzy , że się spóźniłam . Wprowadził ostry rygor : 15 minut po lekcjach mam być w domu . Nigdy nie spotkałam się ze znajomymi...nue poszłam do kina czy na zakupy....po prostu mi nie wolno . A boję się wymykać z domu , bo jeżeli ojciec by mnie nakrył......
                Stanęłam załamana na przystanku . Do domu mam za daleko...nawet gdybym biegła nic by to nie dało . Usiadłam na murku i czułam , że łzy napływają mi do oczu . Wizja kolejnej awantury w domu była straszna...najchętniej bym tam nigdy nie wróciła ..... Nagle usłyszałam przed sobą dźwięk silnika motoru . Podniosłam głowę . Faktycznie . Przede mną , na  dużym czarnym motorze siedział jakiś chłopak w kasku na głowie . Nie miałam pojęcia kto to . Nieznajomy wyłączył silnik i zdjął kask .
- Zayn ? - spytałam nieco zdziwiona , gdy zobaczyłam mulata , z ciemnymi włosami i brązowymi oczami . Mój ideał....chodzi ze mną do szkoły, prawdziwy fejm , kocham się w nim już od jakiegoś roku , ale zawsze brakowało mi odwagi , żeby zagadać . Tym bardziej nie mogłam uwierzyć , że stoi teraz przede mną i miło się uśmiecha . Jeju....jaki on piękny....
- Hej [ T.I. ] - powiedział chłopak swoim aksamitnym głosem .
- Em...e...skąd wiesz jak mam na imię ? - spytałam zszokowana . Nie przypuszczałam , że ktoś taki jak Zayn Malik może wiedzieć w ogóle o moim istnieniu .
- No przecież chodzimy do jednej szkoły - powiedział wesoło mulat . Zaraz jednak spoważniał , podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy - Ty...płakałaś ?
         Szybko pociągnęłam nosem i otarłam oczy .
- N..nie....
- Przecież widzę . Co się stało ?
- Niiic.....po prostu...spóźniłam się na autobus.....a......muszę być szybko w domu...- powiedziałam wymijająco i wbiłam wzrok w ziemię .
-  Tylko tyle ? - spytał z uśmiechem mulat - Podwiozę cię , chodź - powiedział i złapał moją rękę .
- No co ty ! Nie chcę ci robić kłopotu- powiedziałam stanowczo chociaż w głębi duszy marzyłam o tej chwili .
- [ T.I. ] dla mnie to przyjemność - powiedział Zayn .
             Wsiedliśmy na motor . Chłopak podał mi swój kask .
- A ty ? - spytałam .
- Co ja ?
- Nie masz kasku ?
- Mam jeden - powiedział z uśmiechem chłopak .
- Ale.....- zaczęłam .
- Ci - przerwał mi mulat - W razie czego , wole żeby mi się coś stało , nie tobie .
                      Zayn odpalił silnik . Objęłam go w pasie i ruszyliśmy . W jednej chwili zapomniałam o moim ojcu . Teraz byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie . Nie mogłam uwierzyć , że Zayn Malik , tak , ten Zayn Malik za którym szaleją wszystkie laski z mojej szkoły , libero szkolnej drużyny siatkarskiej , chłopak idealny , właśnie podwozi mnie do domu !!! Jego czarne włosy zaczesywał wiatr . Miałam teraz ochotę się do niego przytulić.....ale nie . Przecież on TYLKO podwozi mnie do domu . Pewnie się nade mną zlitował i tyle....
            Podjechaliśmy pod mój dom . Byłam spóźniona dobry kwadrans . Ale gdyby nie Zayn , pewnie byłoby gorzej . Zdjęłam kask i zeszłam z motoru .
- Naprawdę dziękuję ci Zayn - powiedziałam z uśmiechem - Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła .
       Chłopak uśmiechnął się szeroko .
- Nie ma sprawy . Mam nadzieję , że jeszcze nie raz będę miał okazję cię podwieźć - powiedział . Wpatrywaliśmy się przez chwilę w swoje oczy . Nagle się ocknęłam .
- Jej Zayn , bardzo się spieszę ! Do zobaczenia ! - zawołałam i już miałam biec do drzwi ale chłopak złapał mnie za rękę .
- Czekaj ! - powiedział i popatrzył mi znów w oczy - Co ci się stało ?
- Ale .....że co ? - spytałam nie wiedząc o co mu chodzi .
- Ktoś cię uderzył ? - spytał mulat bacznie mi się przyglądając .
          Dopiero mi się przypomniał siniak przy lewym oku ? Jak mogłam zapomnieć ?! Szybko zasłoniłam się grzywką .
- To nic takiego.....naprawdę...ja muszę iść ! - zawołałam i pobiegłam do drzwi , słysząc za sobą tylko ....a może aż....." Do zobaczenia '' .








Tak oto mamy krótką pierwszą część imagina z Bad Boyem <3 postaram się jutro dodać kolejną :*


Zuza

poniedziałek, 24 lutego 2014

Imagin Zayn cz.2

- Bardzo dobrze ! Dopiero pierwsza lekcja , a już takie postępy ! Brawo ! - zawołał Zayn , gdy wyłączył muzykę . Wywaliłam się na parkiet ze zmęczenia i leżałam' tak z zamkniętymi oczami .
- Na dzisiaj koniec . Do zobaczenia jutro - powiedział wesoło trener .
- Dzięki Zayn ! Jesteś spoko gość ! - zawołał Mark .
- Tak ! - zawtórowała mu cała reszta .
- Oj tam , to wy jesteście super - zaśmiał się Zayn .
 Usłyszałam jeszcze kroki i trzaśnięcie drzwiami .
- [T.I.] żyjesz ? - spytał mulat pochylając się nade mną .
- Oddycham , znaczy jeszcze tak - powiedziałam z uśmiechem . Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę i pomógł wstać .
- Wiesz co Zayn ? Myliłam się co do ciebie . Jesteś naprawdę fajny ! I świetnie tańczysz !- dodałam nie kryjąc podziwu . Chłopak zawiadacko się uśmiechnął .
- Nie tak jak ty - powiedział po chwili , a ja poczułam na twarzy rumieńce . Czy to możliwe , że ....zakochałam się w kimś kogo nie chciałam nawet poznać jecze 3 godziny temu ?
          Zayn zbliżył się do mnie tak blisko , że dzieliły nas tylko centymetry . Nachylił się.....lekko odepchnęłam go dłonią .
- Zayn....jesteś naszym trenerem...ja...nie powinnam.....- wydukałam .
- Jeśli nie czujesz do mnie tego co ja do ciebie....po prostu powiedz.....- powiedział smutno mulat .
- N...nie o to chodzi....po prostu...nie wiem.....nic nie wiem....
- Spoko....rozumiem...- odparł Zayn , odwrócił się i bez słowa podszedł do stereo po płyty . Popatrzyłam przez chwilę na niego , po czym wyszłam z sali . Co miałam zrobić ? Jest naszym trenerem...nie powinnam...nawet jeśli coś do niego czuję .
     Weszłam do szatni , gdzie dziewczyny były już prawie przebrane . Usiadłam zrezygnowana na ławce .
- [T.I.] stało się coś ? - spytała Ellie .
- Miałyście kiedyś tak , że zakochałyście się z wzajemnością , ale myślałyście , że ten związek i tak nie miałby sensu ?- spytałam przyglądając się w tej chwili jakże interesującym butom .
- No jasne ! Czasem tak jest....- powiedziała Karmen .
- Dokładnie....ale jeżeli się kogoś naprawdę kocha , to nic nie stoi na przeszkodzie związku - dodała z uśmiechem Meg .
- Serio ? - spytałam z nadzieją , podnosząc wzrok z butów , które nagle przestały być już tak interesujące .
- No pewnie , mała - powiedziała Ellie , siadając obok mnie .
        W jednej chwili zerwałam się z ławki i wypadłam z szatni ku zdziwieniu moich przyjaciółek . Pobiegłam jak burza przez korytarz i wpadłam na salę z nadzieją , że ON jeszcze tam jest .
- Zayn ! - zawołałam widząc mulata pakującego torbę treningową . Chłopak zdziwiony obrócił się w moją stronę .


Podbiegłam do niego , uwiesiłam się na jego szyi i pocałowałam . 
- A to co było ? - spytał z uśmiechem mulat obejmując mnie .
- Dowód , że coś do ciebie czuję - zaśmiałam się , a zza drzwi do sali usłyszeliśmy oklaski .
    Zayn puścił mnie , podbiegł do drzwi , otworzył je i w jednej chwili na parkiet wyrypała się cała grupa .
- Szpiedzy ! - krzyknęłam ze śmiechem .
- Au ? - jęknął Steven - Ludzie złaźcie ze mnie !
      Gdy te świry się ogarnęły , zaczęli nam gratulować . I wszystko jest wspaniale aż do dzisiaj . Zayn jest nadal naszym trenerem i to , że jest moim chłopakiem , nie wpłynęło na nasze relacje z grupą . I o to chodzi :)


Tak wiem...trochę to odwaliłam xd ale takie zakończenie mi się podoba , bo 
jak raz , nikogo nie uśmierciłam <3 SUKCES !
5 KOMENTARZY = NOWY IMAGIN

ZUZA:*


niedziela, 16 lutego 2014

Nowy Imagin.

Dziewczęta oraz chłopcy ( chociaż nie sądzę, że są wasi przedstawiciele) mam do was gorącą prośbę. Gdy czytacie imaginy, zostawcie po sobie jakikolwiek ślad ( mam na myśli komentarz). Napisanie paru słów nie kosztuje nic. Można nawet napisać " daję lajka". Dużo czasu nie zabiera, a nam w ten sposób poprawiacie humor i dajecie motywację.
Mamy dla was przygotowane już kilka nowych imaginów, lecz jeśli pod ostatnim ( imagin o Harrym) nie pojawi się 5 komentarzy, nie zostaną one opublikowane. 


Tosia. <3

piątek, 14 lutego 2014

Walentynki

Directioners , jak tam Walentynki ? :*
Mam nadzieję , że fajowo :)
Życzę wam szczęścia w miłości i samych niespodzianek :))
A to takie życzenia od chłopaków <3











środa, 12 lutego 2014

MEGA NEWS !!!

Louis gratulacje !!!!!!

A dlaczego ? :) W poniedziałek 10 lutego w szpitalu w Yorkshire , mama Louisa Johanna Puolston urodziła BLIŹNIAKI !!!! Louis ma brata i siostrę !!!! <33333
Ernest Rupert Atholl Deakin i Doris Popped Deakin !!!!!! :)))
   Maluchy urodziły się jako wcześniaki , ale zarówno one jak i mama Louisa mają się dobrze :)
     Jeszcze raz ogromne gratulacje dla Louisa i pani Puolston <333
I mam małe pytanko....MOGĘ BYĆ CHRZESTNĄ ?!?!!! PLEASE !!!!! :***

DZIĘKI !!!!!!!!!!!     :*******

wtorek, 11 lutego 2014

Gfify z Midnight Memoriees :)

Imaginy z gifami bejbe :****



1. Wchodzisz do swojego pokoju po powrocie ze szkoły . Co widzisz ?


2. Harry zauważa cię w mieście :


3.
   Ty : Louis , poznaj moją babcię ....Louis !
Louis:


3.
   Ty : Zayn , wychodzę do miasta . Popilnuj Pimpusia .
   Zayn : To jest Pimpuś ? Żartujesz ?
Pimpuś : Wrrrrr !


4. 
   Niall: ...i planujemy dla [T.I.] niespodziankę urodzinową , także ciiii....

5. 
Liam : A wiedzieliście , że Harry ma łupież ?
Harry : To kłamstwa i pomówienia !
Liam : A właśnie , że prawda !
Harry : To masz !
Liam : Nieeee !!!




6.

Ty : Liam , kotku podasz mi ze sznura na pranie , różową bluzkę ?
Liam : Już....prawie....fuck !


7.
Louis : To ma być uczciwa walka . Nie jedziemy więcej niż 4 km/h , nie zajeżdżamy drogi , nie...
Niall : WYPRZEDZAM !!!!



8. 
  Policjant : Zniszczenie hydrantu , jazda na czerwonym , przekraczanie linii ciągłej...
Niall : Dobra , zapłacę...!

poniedziałek, 10 lutego 2014

Imagin Harry

             Siedziałam na ławce . Czekałam na autobus do domu . Nareszcie po lekcjach , piątek , będzie można odpocząć od nauki . Przede mną jechały auta , obok rozmawiały jakieś kobiety , o tym w jakiej drogerii są najlepsze perfumy . Za mną dzieci grały w ,,Papier,kamień,nożyce,, . Było ciepło , czułam na twarzy promienie słońca . Szkoda.......że....
- Pomóc ci ? - usłyszałam damski głos obok mnie - Przyjechał autobus .
- Tak , poproszę - odparłam . Kobieta chwyciła mnie za ramię i powoli poprowadziła do pojazdu . Gdy usiadłam powiedziałam :
- Bardzo dziękuję .
- Nie ma za co - kobieta powiedziała miło i chyba poszła na koniec autobusu . Poprawiłam ciemne okulary na nosie . Tak . Jestem niewidoma . Od zawsze . Nigdy nie widziałam swoich rodziców , siostry . Mogę sobie ich tylko wyobrażać .  Właściwie to żyję wyobraźnią . Proszę kogoś żeby opisał mi czyjś wygląd , a ja go sobie wyobrażam . Niestety zdaję sobie sprawę , że moje wyobrażenia mogą bardzo mijać się z prawdą . Ale nic na to nie poradzę .
- ,, Ding ! Dong ! Revan Street ! ,,
        Usłyszałam sygnał . Gdy autobus się zatrzymał , ostrożnie wysiadłam z pojazdu . Ruszyłam w stronę skrzyżowania . Pewnie się zastanawiacie czemu niewidoma chodzi sama po mieście . Jest to tylko i wyłącznie moja wola . Mam 17 lat , jestem prawie dorosła i nie chcę zamęczać moją ,,wadą,, swoich bliskich . Rodzice pomagali i pomagają mi cały czas , ale postanowiłam trochę się usamodzielnić . Chodząc niemal codziennie tą samą trasą , znam już ją na pamięć . Problemem jest jedynie omijanie ludzi na chodniku , ale zazwyczaj , gdy ktoś widzi osobę w ciemnych okularach idącą ostrożnie , schodzi jej z drogi . Właściwie to przyzwyczaiłam się już do takiego życia . W ciemności . Ale....jeszcze nigdy się nie zakochałam . Wiem , mam 17 lat , ale nic nie widząc jak można się zakochać ? Boję się , że nigdy nie znajdę kogoś kto....
- Stój !!!!!!!- usłyszałam krzyk i w jednej chwili silne ramie odciągnęło mnie do tyłu , a w twarz uderzył mnie nagły powiew powietrza . Stałam przez chwilę zdezorientowana , nie wiedząc co zrobić .
- Wszystko ok ? - spytał męski głos . Podniosłam głowę w jego stronę .
- N..nie . Tam była ulica , tak ?
- Tak . Uff....dobrze , że byłem obok .
- Naprawdę dziękuję - powiedziałam i uśmiechnęłam się . Już chciałam iść dalej , ale chłopak złapał mnie za rękę .
- Czekaj - powiedział- Odprowadzę cię .
- Nie trzeba , dam radę .
- Nie ma mowy . Nie puszczę cię tak . Gdzie idziesz ?
- Do domu , na  Skyses Street .
- Chodź - powiedział chłopak . Objęłam jego rękę i ruszyliśmy . Obróciłam w jego stronę głowę .
- Ładne perfumy - odparłam z uśmiechem .
- Dzięki .
- To naprawdę nie jest dla ciebie problemem żeby mnie odprowadzić ?
- Żartujesz ? Taką ładną dziewczynę ? Sama przyjemność  ! - odparł chłopak i instynktownie wyczułam , że się uśmiecha .
~*~
- 14 ?
- Tak .
- To jesteśmy na miejscu .
      Weszliśmy na ganek domu .
- Dzięki za pomoc - powiedziałam z uśmiechem .
- Nie ma sprawy , jak już mówiłem to sama przyjemność....em....jak masz na imię ?
- [T.I.] , a ty ?
- Jestem Harry .
- Może chcesz wejść ?  Mam ciasto w domu , chcę ci podziękować za pomoc .
- Wiesz , zaraz muszę być na korkach ...ale jeśli ci to nie przeszkadza , chętnie wpadłbym jutro .
- To fajnie ! Do zobaczenia - powiedziałam . Wyjęłam z kieszeni klucze i otworzyłam drzwi .
- Do jutra ! Pa ! - powiedział wesoło Harry i poszedł .

~*~
- Siostra ! Co to za ciacho cię odprowadziło dzisiaj ? - zawołała moja siostra wpadając do pokoju . Poczułam , że uwala się obok mnie na łóżku .
- To Harry .
- No , fajny , fajny !
- Jutro do nas przyjdzie - odparłam z uśmiechem .
- Tak ? To super ! Może w końcu będziesz mieć chłopaka !
- Bardzo śmieszne...- powiedziałam skubiąc paznokcie . Siostra przytuliła mnie .
- Przepraszam [T.I.]....czasem zapominam...
- Wiem....
~*~
- [T.I.] !
      Usłyszałam głos mamy . Siedziałam przy biurku i czytałam lekturę . Wiadomo jak .
- Proszę !
      Zaskrzypiały drzwi i usłyszałam kroki , ale nie tylko mamy .
- Jakiś młodzieniec do ciebie - powiedziała wesoło mama i zamknęła za sobą drzwi . Obróciłam się na krześle .
- Harry to ty ? - spytałam .
- Tak [T.I.] . Poczułam obok siebie te cudne perfumy .
- Harry ?
- Tak ?
    Wyciągnęłam dłonie w stronę jego twarzy .
- Mogę ?
    Chłopak chwycił moje dłonie i przyłożył do swoich policzków . Zaczęłam błądzić po jego twarzy .
- Masz ładne rysy - stwierdziłam - I loki ! - powiedziałam wesoło natrafiając na jego włosy . Z powrotem położyłam dłonie na jego policzkach , ale po chwili moje dłonie były mokre .
- Harry , ty...płaczesz ? - spytałam smutno .
- [T.I.] ....bo...bo....
- Powiedz wprost .
- Mi jest ciebie żal - powiedział chłopak . Słysząc to mocno go przytuliłam , a on
odwzajemnił to .
- Nie musisz , naprawdę to nic takiego - powiedziałam .
- Jak nic takiego ? Ty mnie nie widzisz....
- Widzę w wyobraźni , to mi wystarcza , żeby....- ugryzłam się w język .
- Żeby ?
- Żeby...chyba....się w tobie zakochać....
            W jednej chwili poczułam na swoich ustach malinowy smak . Odwzajemniłam pocałunek . Może to trochę szalone , że po jednym dniu znajomości , całuję się z chłopakiem , biorąc pod uwagę też to , że go nie widzę . Ale to chyba miłość .
- [T.I.] ...- powiedział Harry , gdy się już od siebie oderwaliśmy- Jesteś piękna .
- Dziękuję .

~*~

       Jestem z Harrym już 3 miesiące . Jestem szczęśliwa jak nigdy . Czuję się przy nim bezpieczna i kochana . Cieszę się , że akceptuje mnie taką jaka jestem . Wymarzony chłopak .

~*~

< perspektywa Harrego>

  - Gdzie te kluczyki ?! No gdzie ?! - krzyczałem od 10 minut latając po całym mieszkaniu . Nigdzie nie było kluczy od auta . Za 15 minut mam się stawić na rozmowie o pracę ! Nie mogę się spóźnić !
      Wparowałem do salonu , wyrzuciłem wszystkie poduszki z kanapy . Są ! Wpadły za kanapę ! Kto by pomyślał.....
Jak z procy wybiegłem z mieszkania , zbiegłem po schodach i już po chwili byłem w samochodzie. Przekręciłem kluczyk w stacyjce , sprzęgło , gaz i jedziemy ! Z piskiem opon wjechałem na główną ulicę .
- Tylko 5 minut ! - powiedziałem zerkając na zegarek . Docisnąłem gaz . Spojrzałem na siedzenie obok , czy wziąłem wszystkie potrzebne dokumenty . Nagle usłyszałem przeraźliwe wycie klaksonu , odwróciłem głowę.
- Nie !!!

~*~

     Słyszałem głosy . Stłumione , jakby ci ludzie byli daleko , ale z każdą chwilą słyszałem je wyraźniej .
- Halo ? Panie Styles ? Słyszy mnie pan ?
- ....t...tak....moja głowa...- powiedziałem słabym głosem i chwyciłem się za głowę - Gdzie jestem ?
- W szpitalu . Miał pan wypadek . Całe szczęście , że pan żyje . - powiedział prawdopodobnie lekarz - Dobrze się pan czuje ?
- Trochę mnie boli głowa - odparłem- słaby jestem...nie mogę nawet otworzyć oczu .
- Pan....ma otwarte oczy....
              Serce mi stanęło . Zapomniałem jak się oddycha . Przez chwilę leżałem w milczeniu .
- Stracił pan wzrok , panie Styles . Przykro mi.....
- Słucham ?!
- Kochanie ?
       Czy to ona ? Tak ! To jej głos !
- [T.I.] to ty ?- spytałem czując , że łzy napływają do moich bezużytecznych oczu .
- Tak kochanie....- powiedziała łamiącym się głosem - Przykro mi.....nie chcę żebyś przechodził przez to co ja....
- [T.I.].....-wyciągnąłem w jej stronę rękę i gdy natrafiłem na jej dłoń , mocno ją ścisnąłem- To nic nie zmieni . Kocham cię i nic tego nie zmieni .
- Ja też cię bardzo kocham....ale czy sobie poradzimy ?
- Tak . I pamiętaj....miłość jest ślepa .



I tak oto po dłuższej przerwie wracam do was z imaginem o Hazzie :)
Wyszedł mi taki trochę smutawy :/ a nie lubię takich pisać .

Od razu przepraszam że ostatnio nie dodałam żadnego imagina , ale to po prostu z braku czasu :/ 
Na szczęście od soboty FERIE więc na pewno będziecie mieli duuuuużo do czytania <3
Na razie pozostawiam wam ocenie tego ima <3 liczę na opinie :-) 

5 KOMENTARZY= NOWY IMAGIN

Zuza :****

czwartek, 6 lutego 2014

Niall

          Dryń… Dryń… Dryń… To mój budzik. Jej. Muszę go wyłączyć, bo inaczej…
-Lucy, wyłącz ten cholerny budzik, bo zaraz go rozwalę!- Krzyknęła moja siostra ze swojego pokoju.
Pobiegłam czym prędzej i go wyłączyłam. Wróciłam do kuchni, gdzie już siedziała moja mama.
-Słońce, po co codziennie ustawiasz ten budzik skoro i tak wstajesz wcześniej?- Zapytała mama robiąc kakao.
-Wiem mamuś, ale w końcu mogę zaspać, a tego nie chcę.- Powiedziałam siadając do stołu i kończąc swoje śniadanie. Mama uśmiechnęła się podstępnie.
-No oczywiście, bo przecież dzień bez zobaczenia cud chłopaka z gitarą, to dzień stracony.
-Mamuś! Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Obiecałam sobie, że przez całe wakacje będę codziennie biegać 20 km i mam zamiar w tym wytrwać.- Powiedziałam lekko speszona. Czułam, że policzki zaczynają mnie palić. Mama tylko szerzej się uśmiechnęła. Szybko skończyłam śniadanie, założyłam adidasy i wybiegłam z domu.
          Mama miała po części rację. Codziennie rano wstaję o 7:30, by móc pójść pobiegać i zobaczyć niesamowitego chłopaka. Od początku wakacji, a jest koniec lipca, biegam tą samą trasą przez londyński park. Co dzień widzę w nim przystojnego chłopaka, który każdego poranka przychodzi w to samo miejsce i gra tam na gitarze. Czasem nawet śpiewa. Niby robi to dla własnej przyjemności, lecz jest tak niesamowity w swoim fachu, że posiadł wierną i hojną grupę fanów. Na początku tylko go mijałam i podziwiałam jego piękne, czarne włosy, wysportowaną sylwetkę i luźny image. Pewnego razu, gdy zatrzymałam się by zawiązać buta, zagadał do mnie. Od tamtej pory codziennie rozmawiamy, ale tylko wtedy, gdy go mijam, czyli dwa razy na dzień. Za mało jak dla mnie.
-Cześć!- Zawołał do mnie szatyn. Zatrzymałam się koło niego, zdjęłam słuchawki i uśmiechnęłam się.
-Hej.
-Chcesz herbaty?- Zapytał siadając na kocu i wyciągając termos.
-Oczywiście. Jaka tym razem?- Siadając obok niego.
-Jagodowo-malinowa z cynamonem.- Powiedział podając mi kubeczek.- Prosto z Francji.
-Mmmm… Pyszna.- Powiedziałam rozkoszując się smakiem.- Lepsza niż ta wczorajsza.- Dodałam z wyrzutem. Chłopak się zaśmiał.
-Wiem. Wczoraj nie trafiłem. Ale wiesz… W Japonii jest to najpopularniejsza herbata.- Powiedział próbując się bronić.
-Wiesz, w Japonii żywią się wieloma paskudztwami. Powinieneś wywnioskować, że herbata też do nich należy.- Odpowiedziałam biorąc ostatni łyk.
Wstałam, otrzepałam spodnie i uśmiechnęłam się do niego.- Ja się zbieram. Mam jeszcze 15 km do przebiegnięcia.
-Podziwiam cię.- Powiedział chłopak.- Dzień w dzień, co rano biegasz 20 km i wcale się nie męczysz.- Zaśmiałam się.
-To ja cię powinnam podziwiać. Masz niesamowity talent i zamiast grać koncerty na całym świecie, siedzisz w parku.- Teraz to on się zaśmiał.
- Granie w parku jest o wiele ciekawsze. Można tu miło spędzić czas, podziwiać przyrodę, a także poznać niesamowite osoby.- Mówiąc to uśmiechnął się szelmowsko.
Pobiegłam dalej.
          Pewnie już zauważyliście, że nie znam jego imienia. Jest mi tak o wiele wygodniej. Niesamowitym jest myśleć o nim jak o tajemniczym nieznajomym. Poza tym nie będziemy się wiecznie widywać. Pewnego dnia już go nie zobaczę i dzięki temu szybciej zapomnę o tym cudownym chłopaku. Bądź co bądź taki przystojniak na pewno ma dziewczynę. W takim wypadku wolę pozostać z nim w takich relacjach jak teraz.
          Biegłam przez park drogą powrotną. Zaraz miałam go zobaczyć, posłuchać. Wybiegłam zza zakrętu i spojrzałam w miejsce, gdzie dziś rano piliśmy herbatę. Nie było go. Zdziwiłam się. Zawsze był! Podbiegłam bliżej i zobaczyłam wszystkie jego rzeczy tak, jak przedtem. Koc, a na nim termos, kubeczki i gitara. Futerał leżał obok. Rozejrzałam się. Dookoła ludzie normalnie spacerowali i nie zwracali uwagi na to miejsce. Spojrzałam w lewo i dostrzegłam grupkę jego fanów. Podeszłam do nich.
-Przepraszam. Nie wiecie może, gdzie poszedł ten chłopak, co tu gra codziennie?- Zapytałam z uśmiechem.
-Też się zastanawiamy. Około 30 minut temu jakiś facet przybiegł po niego, coś mu powiedział i razem pobiegli w tamtą stronę.- Powiedziała do mnie jedna dziewczyna i wskazała kierunek, z którego tu przybiegłam. Musieliśmy się minąć.
-Ok. Już nie musicie się tym martwić. Poczekam tu na niego.- Powiedziałam do tej grupki.
-Skoro chcesz…- Powiedziała ta sama dziewczyna i poszła, a reszta za nią.
Wróciłam na koc, nalałam sobie herbaty i spojrzałam na zegarek. Była 10:00. Poczekam na niego 2 godziny.


3h później.



          Byłam lekko zdenerwowana. Do tego czasu powinien wrócić, prawda?
-Kurcze.- Mruknęłam. Już wcześniej zadecydowałam, że jak nie pojawi się przez ten czas, to zabiorę jego rzeczy do domu.- Chyba nie mam wyboru.- Mówiąc to podniosłam się i zwinęłam jego rzeczy.
          Od tamtego incydentu minęły dwa dni. Jak zawsze biegłam przez park, lecz tym razem zatrzymywałam się na dłużej. Myślałam, że może w końcu przyjdzie po gitarę. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Cały czas dręczyła mnie myśl, że może tego dnia po prostu się z nim minęłam, a on pomyślał, że ktoś mu ukradł gitarę. Trzeciego dnia po południu miałam totalnie zepsuty humor.
-Znów go nie spotkałaś, co?- Zapytała moja młodsza siostra siadając obok mnie na kanapie i włączając telewizor. Tylko westchnęłam.
-Strasznie mi głupio, że zwinęłam jego rzeczy. No i jeszcze oddać ich nie mogę.- Lamentowałam.
-Nic na to nie poradzisz.- Powiedziała i zaczęła oglądać wiadomości. Zdziwiłam mnie tym.
-Serio? Wiadomości? Chyba teraz leci twój ulubiony serial.- Powiedziałam.
-Ciiii… Koleżanka powiedziała mi, że dziś będzie coś ważnego o 1D.
-Aaaa. No tak. Ten twój zespół.- Powiedziałam przewracając oczami.
-Ciiii…- Znów mnie uciszyła, bo nagle spikerka zaczęła mówić o nich.
-…One Direction, wszystkim znany brytyjski boysband, prosił, a konkretnie jeden członek, Niall Horan, o przekazanie bardzo ważnej informacji.- Zaczęła mówić. Po chwili wskazała na ekran w górnym rogu, który się powiększył. Był na nim Niall. Tak sądzę. Bardzo mi kogoś przypominał.
-Siema..- Zaczął mówić chłopak.- Mam do was małą sprawę. Chodzi o to, że wcięło mi gitarę, która jest dla mnie bardzo ważna. Zastawiłem ją w parku w centrum Londynu trzy dni temu. Wróciłem po nią następnego dnia wieczorem, ale jej nie było. Wiem. To trochę nieodpowiedzialne z mojej strony.- Powiedział z zakłopotanym uśmiechem.- Ale proszę tego, który wziął moją gitarę, jej zwrot.- Na koniec uśmiechnął się i obraz zniknął.
Wróciła spikerka.
-Gitarę można dostarczyć pod adres xxxxxxxxxxx. Dla szczęśliwego znalazcy przewidziana nagroda.- Powiedziała z uśmiechem.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Siedziałam i tępo wpatrywałam się w lecące reklamy. Ciszę przerwała moja siostra.
-Zakochałaś się w Niallu Horanie. Nieźle. Ale dziewczyno! Ty masz jego gitarę!- Krzyknęła podekscytowana.- No i jeszcze czeka na ciebie nagroda!
Dopiero po chwili te słowa do mnie dotarły. Od razu pobiegłam do pokoju, chwyciłam gitarę, ubrałam się i popędziłam pod wskazany adres. Na miejscu aż roiło się od osób z gitarami. Nie mogłam uwierzyć. Oni na serio myślą, że wkręcą takiej gwieździe, że jakaś tandeta to jego gitara? No cóż. Stanęłam w kolejce do jednego z wielu stolików i czekałam.
          W końcu nadeszła moja kolej. Ostrożnie wyciągnęłam gitarę i podałam ją osiłkowi w czarnym ubraniu i słuchawce w uchu. Mężczyzna dokładnie przyjrzał się gitarze i uśmiechnął się do mnie.
-Sorry kotku, ale podróbka nie przejdzie. Tak to już jest. Następny!- Powiedział do mnie facet, a ja stałam jak ogłupiała.
-Co?!- Krzyknęłam do niego z niedowierzaniem.- Chyba sobie żartujesz? To jest ta prawdziwa! Umyj oczy człowieku.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę. To był Niall!
-Cześć.- Powiedział lekko się uśmiechając. Wszyscy patrzyli w naszą stronę, myśląc pewnie, że chce uspokoić tę wariatkę. Osiłek pewnie też tak pomyślał i chciał mnie odciągnąć od Nialla, ale ten powstrzymał gestem ręki.
- Paul, ona przyniosła moją gitarę, to moja przyjaciółka.- Powiedział spokojnie do niego i znów spojrzał na mnie z uśmiechem. Tym razem przepraszającym.- Wybacz. To przez to zamieszanie Paul stał się tak podejrzliwy. Już 10 moich gitar trafiło do mnie.- Powiedział łagodnie.
-Nie ma sprawy.- Powiedziałam rozluźniając się i oddając mu gitarę.
-Dziękuję ci…- Otworzył szeroko oczy. Pewnie dopiero teraz zorientował się, że nie zna mojego imienia.
-Lucy.- Podpowiedziałam.
-Jak mogłem być takim kretynem? Codziennie z tobą rozmawiałem, a nigdy nie zapytałem się ciebie o imię… Śmieszne. Zakochałem się w dziewczynie, której imienia nie znałem.- Powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się.
-Śmieszne. Zakochałam się w chłopaku, którego imienia nie znałam.- Powiedziałam, a on mnie pocałował.
-Jednego nie rozumiem.- Powiedziałam po pocałunku.- W parku byłeś szatynem, teraz blondyn z ciebie. W ogóle inaczej wyglądałeś.
-Magia.- Mruknął mi do ucha i wziął mnie za rękę. Uśmiechnęłam się.
-A tak na serio?
-A tak na serio to była stylizacja. Przecież gdybym wyszedł o tak nawet do parku bym nie doszedł.
          Od tamtej pory już zawsze byliśmy razem. Nasze poranne herbatki wciąż się odbywały. Co więcej mój słodki idol zaczął ze mną biegać, a mnie zaczął uczyć grać na gitarze. Oto moja nagroda!



----------------------------------------------------------------------------------

Hej. Mam nadzieję, że się wam podobało. 
Chciałabym wam przypomnieć, że zasada 5 komentarzy wciąż obowiązuje. :)

Tosia. 

sobota, 1 lutego 2014

Urodziny Hazzy :))))

DIRECTIONERS ŚWIĘTUJEMY !!!
Dzisiaj są urodziny Harrego Stylesa !!!!!!
Nasz kochany Loczek <333
Harry , wszystkiego najlepszego , zdrowia , szczęścia ,
kochanych fanów ( chociaż to już masz :*)
wspaniałej dziewczyny ( Polki <3)
po prostu wszystkiego naj !!!!!!!!!!!




Jak już napisałam : ,, świętujemy ,,
Ale nie musicie urządzać imprezy dla całego miasta ( chyba , że ktoś chce :*)
Wystarczy , że zastosujecie się do któregoś z tych podpunktów :)

• Napiszecie sobie na nadgarstku ,, H.S. ,,
• Zrobicie sobie loki :)
• Będziecie latać nago po domu ( tylko dla hardcorów <3 )
• Będziecie głaskać każdego kota napotkanego na ulicy .
• Spędzicie czas ze swoją babcią ( bo Harry lubi starsze kobiety xd )
• Napiszecie w komentarzach życzenia dla Loczka :***
• W 24 godziny nauczycie się żonglować :)
• Wyjdziecie na dwór i  krzykniecie ,, Wszystkiego najlepszego Hazza !!!!!,,




Napiszcie do jakiego koloru/podpunktu się zastosowaliście :)
A może macie inny sposób na świętowanie urodzin Hazzy ?? :)))
Ja mam loki , ,,H.S.,, , krzyknęłam przez okno xd i zaraz idę do babci :***
Zuza