czwartek, 6 lutego 2014

Niall

          Dryń… Dryń… Dryń… To mój budzik. Jej. Muszę go wyłączyć, bo inaczej…
-Lucy, wyłącz ten cholerny budzik, bo zaraz go rozwalę!- Krzyknęła moja siostra ze swojego pokoju.
Pobiegłam czym prędzej i go wyłączyłam. Wróciłam do kuchni, gdzie już siedziała moja mama.
-Słońce, po co codziennie ustawiasz ten budzik skoro i tak wstajesz wcześniej?- Zapytała mama robiąc kakao.
-Wiem mamuś, ale w końcu mogę zaspać, a tego nie chcę.- Powiedziałam siadając do stołu i kończąc swoje śniadanie. Mama uśmiechnęła się podstępnie.
-No oczywiście, bo przecież dzień bez zobaczenia cud chłopaka z gitarą, to dzień stracony.
-Mamuś! Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Obiecałam sobie, że przez całe wakacje będę codziennie biegać 20 km i mam zamiar w tym wytrwać.- Powiedziałam lekko speszona. Czułam, że policzki zaczynają mnie palić. Mama tylko szerzej się uśmiechnęła. Szybko skończyłam śniadanie, założyłam adidasy i wybiegłam z domu.
          Mama miała po części rację. Codziennie rano wstaję o 7:30, by móc pójść pobiegać i zobaczyć niesamowitego chłopaka. Od początku wakacji, a jest koniec lipca, biegam tą samą trasą przez londyński park. Co dzień widzę w nim przystojnego chłopaka, który każdego poranka przychodzi w to samo miejsce i gra tam na gitarze. Czasem nawet śpiewa. Niby robi to dla własnej przyjemności, lecz jest tak niesamowity w swoim fachu, że posiadł wierną i hojną grupę fanów. Na początku tylko go mijałam i podziwiałam jego piękne, czarne włosy, wysportowaną sylwetkę i luźny image. Pewnego razu, gdy zatrzymałam się by zawiązać buta, zagadał do mnie. Od tamtej pory codziennie rozmawiamy, ale tylko wtedy, gdy go mijam, czyli dwa razy na dzień. Za mało jak dla mnie.
-Cześć!- Zawołał do mnie szatyn. Zatrzymałam się koło niego, zdjęłam słuchawki i uśmiechnęłam się.
-Hej.
-Chcesz herbaty?- Zapytał siadając na kocu i wyciągając termos.
-Oczywiście. Jaka tym razem?- Siadając obok niego.
-Jagodowo-malinowa z cynamonem.- Powiedział podając mi kubeczek.- Prosto z Francji.
-Mmmm… Pyszna.- Powiedziałam rozkoszując się smakiem.- Lepsza niż ta wczorajsza.- Dodałam z wyrzutem. Chłopak się zaśmiał.
-Wiem. Wczoraj nie trafiłem. Ale wiesz… W Japonii jest to najpopularniejsza herbata.- Powiedział próbując się bronić.
-Wiesz, w Japonii żywią się wieloma paskudztwami. Powinieneś wywnioskować, że herbata też do nich należy.- Odpowiedziałam biorąc ostatni łyk.
Wstałam, otrzepałam spodnie i uśmiechnęłam się do niego.- Ja się zbieram. Mam jeszcze 15 km do przebiegnięcia.
-Podziwiam cię.- Powiedział chłopak.- Dzień w dzień, co rano biegasz 20 km i wcale się nie męczysz.- Zaśmiałam się.
-To ja cię powinnam podziwiać. Masz niesamowity talent i zamiast grać koncerty na całym świecie, siedzisz w parku.- Teraz to on się zaśmiał.
- Granie w parku jest o wiele ciekawsze. Można tu miło spędzić czas, podziwiać przyrodę, a także poznać niesamowite osoby.- Mówiąc to uśmiechnął się szelmowsko.
Pobiegłam dalej.
          Pewnie już zauważyliście, że nie znam jego imienia. Jest mi tak o wiele wygodniej. Niesamowitym jest myśleć o nim jak o tajemniczym nieznajomym. Poza tym nie będziemy się wiecznie widywać. Pewnego dnia już go nie zobaczę i dzięki temu szybciej zapomnę o tym cudownym chłopaku. Bądź co bądź taki przystojniak na pewno ma dziewczynę. W takim wypadku wolę pozostać z nim w takich relacjach jak teraz.
          Biegłam przez park drogą powrotną. Zaraz miałam go zobaczyć, posłuchać. Wybiegłam zza zakrętu i spojrzałam w miejsce, gdzie dziś rano piliśmy herbatę. Nie było go. Zdziwiłam się. Zawsze był! Podbiegłam bliżej i zobaczyłam wszystkie jego rzeczy tak, jak przedtem. Koc, a na nim termos, kubeczki i gitara. Futerał leżał obok. Rozejrzałam się. Dookoła ludzie normalnie spacerowali i nie zwracali uwagi na to miejsce. Spojrzałam w lewo i dostrzegłam grupkę jego fanów. Podeszłam do nich.
-Przepraszam. Nie wiecie może, gdzie poszedł ten chłopak, co tu gra codziennie?- Zapytałam z uśmiechem.
-Też się zastanawiamy. Około 30 minut temu jakiś facet przybiegł po niego, coś mu powiedział i razem pobiegli w tamtą stronę.- Powiedziała do mnie jedna dziewczyna i wskazała kierunek, z którego tu przybiegłam. Musieliśmy się minąć.
-Ok. Już nie musicie się tym martwić. Poczekam tu na niego.- Powiedziałam do tej grupki.
-Skoro chcesz…- Powiedziała ta sama dziewczyna i poszła, a reszta za nią.
Wróciłam na koc, nalałam sobie herbaty i spojrzałam na zegarek. Była 10:00. Poczekam na niego 2 godziny.


3h później.



          Byłam lekko zdenerwowana. Do tego czasu powinien wrócić, prawda?
-Kurcze.- Mruknęłam. Już wcześniej zadecydowałam, że jak nie pojawi się przez ten czas, to zabiorę jego rzeczy do domu.- Chyba nie mam wyboru.- Mówiąc to podniosłam się i zwinęłam jego rzeczy.
          Od tamtego incydentu minęły dwa dni. Jak zawsze biegłam przez park, lecz tym razem zatrzymywałam się na dłużej. Myślałam, że może w końcu przyjdzie po gitarę. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Cały czas dręczyła mnie myśl, że może tego dnia po prostu się z nim minęłam, a on pomyślał, że ktoś mu ukradł gitarę. Trzeciego dnia po południu miałam totalnie zepsuty humor.
-Znów go nie spotkałaś, co?- Zapytała moja młodsza siostra siadając obok mnie na kanapie i włączając telewizor. Tylko westchnęłam.
-Strasznie mi głupio, że zwinęłam jego rzeczy. No i jeszcze oddać ich nie mogę.- Lamentowałam.
-Nic na to nie poradzisz.- Powiedziała i zaczęła oglądać wiadomości. Zdziwiłam mnie tym.
-Serio? Wiadomości? Chyba teraz leci twój ulubiony serial.- Powiedziałam.
-Ciiii… Koleżanka powiedziała mi, że dziś będzie coś ważnego o 1D.
-Aaaa. No tak. Ten twój zespół.- Powiedziałam przewracając oczami.
-Ciiii…- Znów mnie uciszyła, bo nagle spikerka zaczęła mówić o nich.
-…One Direction, wszystkim znany brytyjski boysband, prosił, a konkretnie jeden członek, Niall Horan, o przekazanie bardzo ważnej informacji.- Zaczęła mówić. Po chwili wskazała na ekran w górnym rogu, który się powiększył. Był na nim Niall. Tak sądzę. Bardzo mi kogoś przypominał.
-Siema..- Zaczął mówić chłopak.- Mam do was małą sprawę. Chodzi o to, że wcięło mi gitarę, która jest dla mnie bardzo ważna. Zastawiłem ją w parku w centrum Londynu trzy dni temu. Wróciłem po nią następnego dnia wieczorem, ale jej nie było. Wiem. To trochę nieodpowiedzialne z mojej strony.- Powiedział z zakłopotanym uśmiechem.- Ale proszę tego, który wziął moją gitarę, jej zwrot.- Na koniec uśmiechnął się i obraz zniknął.
Wróciła spikerka.
-Gitarę można dostarczyć pod adres xxxxxxxxxxx. Dla szczęśliwego znalazcy przewidziana nagroda.- Powiedziała z uśmiechem.
Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Siedziałam i tępo wpatrywałam się w lecące reklamy. Ciszę przerwała moja siostra.
-Zakochałaś się w Niallu Horanie. Nieźle. Ale dziewczyno! Ty masz jego gitarę!- Krzyknęła podekscytowana.- No i jeszcze czeka na ciebie nagroda!
Dopiero po chwili te słowa do mnie dotarły. Od razu pobiegłam do pokoju, chwyciłam gitarę, ubrałam się i popędziłam pod wskazany adres. Na miejscu aż roiło się od osób z gitarami. Nie mogłam uwierzyć. Oni na serio myślą, że wkręcą takiej gwieździe, że jakaś tandeta to jego gitara? No cóż. Stanęłam w kolejce do jednego z wielu stolików i czekałam.
          W końcu nadeszła moja kolej. Ostrożnie wyciągnęłam gitarę i podałam ją osiłkowi w czarnym ubraniu i słuchawce w uchu. Mężczyzna dokładnie przyjrzał się gitarze i uśmiechnął się do mnie.
-Sorry kotku, ale podróbka nie przejdzie. Tak to już jest. Następny!- Powiedział do mnie facet, a ja stałam jak ogłupiała.
-Co?!- Krzyknęłam do niego z niedowierzaniem.- Chyba sobie żartujesz? To jest ta prawdziwa! Umyj oczy człowieku.
Nagle ktoś złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę. To był Niall!
-Cześć.- Powiedział lekko się uśmiechając. Wszyscy patrzyli w naszą stronę, myśląc pewnie, że chce uspokoić tę wariatkę. Osiłek pewnie też tak pomyślał i chciał mnie odciągnąć od Nialla, ale ten powstrzymał gestem ręki.
- Paul, ona przyniosła moją gitarę, to moja przyjaciółka.- Powiedział spokojnie do niego i znów spojrzał na mnie z uśmiechem. Tym razem przepraszającym.- Wybacz. To przez to zamieszanie Paul stał się tak podejrzliwy. Już 10 moich gitar trafiło do mnie.- Powiedział łagodnie.
-Nie ma sprawy.- Powiedziałam rozluźniając się i oddając mu gitarę.
-Dziękuję ci…- Otworzył szeroko oczy. Pewnie dopiero teraz zorientował się, że nie zna mojego imienia.
-Lucy.- Podpowiedziałam.
-Jak mogłem być takim kretynem? Codziennie z tobą rozmawiałem, a nigdy nie zapytałem się ciebie o imię… Śmieszne. Zakochałem się w dziewczynie, której imienia nie znałem.- Powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Uśmiechnęłam się.
-Śmieszne. Zakochałam się w chłopaku, którego imienia nie znałam.- Powiedziałam, a on mnie pocałował.
-Jednego nie rozumiem.- Powiedziałam po pocałunku.- W parku byłeś szatynem, teraz blondyn z ciebie. W ogóle inaczej wyglądałeś.
-Magia.- Mruknął mi do ucha i wziął mnie za rękę. Uśmiechnęłam się.
-A tak na serio?
-A tak na serio to była stylizacja. Przecież gdybym wyszedł o tak nawet do parku bym nie doszedł.
          Od tamtej pory już zawsze byliśmy razem. Nasze poranne herbatki wciąż się odbywały. Co więcej mój słodki idol zaczął ze mną biegać, a mnie zaczął uczyć grać na gitarze. Oto moja nagroda!



----------------------------------------------------------------------------------

Hej. Mam nadzieję, że się wam podobało. 
Chciałabym wam przypomnieć, że zasada 5 komentarzy wciąż obowiązuje. :)

Tosia. 

6 komentarzy:

  1. OMG! OMG! OMG! Cudowny :) Masz talent dziewczyno ;) Czekam ze zniecierpliwieniem na następny tak wspaniały imagin.
    Agan :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja bym chciała tak pisać, masz talent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej! Świetny imagin! Mam nadzieję, że wejdziecie, bo czeka tam na was miła niespodzianka :) Zostałyście nominowane do Liebster Awards ale jeszcze tego nie wkleiłam XD
    www.1d+lbbs.blogspot.com
    Laurel xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam to było 1d-lbbs.blogspot.com :) Do zobaczenia!

      Usuń