wtorek, 24 grudnia 2013

imagin WSZYSCY cz.2

Dzisiaj można powiedzieć świąteczny post :) dalsza część tajemniczego imagina :* miłego czytania  i wesołych świąt ! Ja znikam już na wigilię ;)
- Paris...to może być dla ciebie szok , ale.....jesteś....- Zayn zatrzymał się na chwilę - jesteś zaginioną córką księżny Diany .
          Serce podeszło mi do gardła . Spojrzałam zszokowana na Zayna , na resztę . Ci patrzyli na mnie , oczekując reakcji .
- Jesteś księżniczką - powiedział Harry .
- Co...wy...do jasnej cholery...odwalacie ?! - krzyknęłam przerażona .
       Louis usiadł obok mnie .
- Miałaś rok , kiedy zginęła w wypadku - powiedział - Twoja matka....
- To nie była moja matka ! Nie jestem żadną księżniczką ! Jestem Paris Evans !!!- krzyknęłam zrywając się z kanapy .
- Nie...jesteś Paris Selena Tiffany Mountbatten-Windsor . - odparł Niall .
- Nie prawda ! - wrzasnęłam i pobiegłam do ,, swojego ,, pokoju .
- Księżniczko ! - krzyknął Louis . Obróciłam się wściekła w drzwiach .
- Nie mówcie do mnie księżniczko ! Zabraniam wam !!! - krzyknęłam . Zapadła grobowa cisza .
- Tak jest - powiedział Louis spuszczając głowę . Patrzyłam na to wszystko przez chwile , a potem wbiegłam do pokoju , trzasnęłam drzwiami i z płaczem rzuciłam się na sofę .
              ,, Jaka księżniczka ? Ja ? To...to niemożliwe ! Ja....wiedziałam , że jestem adoptowana , nigdy nie poznałam biologicznych rodziców , moi przybrani nic o nich nie wiedzieli tak jak podobno opiekunowie z sierocińca . No ale nie jestem córką Diany ! To jakieś brednie .... "
       Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi .
- Mogę ? - zapytał Liam . Nie odpowiedziałam , schowałam
tylko twarz w poduszkę . Chłopak usiadł na brzegu kanapy .
- To prawda...- powiedział cicho .
- Nie...- wydusiłam przez materiał .
- Wiem , że jesteś w szoku, ale....to prawda . Jesteś córką Diany . Jesteś księżniczką...
             Podniosłam na niego wzrok .
- Całe życie....- powiedziałam - całe życie było ok . Żyłam jak normalna dziewczyna , nie miałam  rodziców , ale przybranych traktowałam jak prawdziwych . Wszystko było w porządku . A jednego dnia wy mnie porywacie do auta , ktoś chce mnie zabić i dowiaduję się , że jestem jakąś zaginioną księżniczką !
              Rozpłakałam się i pod wpływem dziwnego impulsu , przytuliłam Liama . Chłopak na początku był trochę zaskoczony , ale potem objął mnie silnym ramieniem .
- Nie płacz....wszystko się ułoży...ja i chłopaki jesteśmy prywatnymi ochroniarzami rodziny królewskiej ....zaufanymi....dostaliśmy zadanie cię pilnować , a kiedy nadarzy się okazja , zabrać bezpiecznie do pałacu , przed tamtymi...
- Kim oni są ? - zapytałam .
- To...taka organizacja , która....zajmuje się likwidacją członków rodziny królewskiej . Organizuje zamachy.....to....to oni doprowadzili do wypadku w którym zginęła twoja matka . Nikt nie zna prawdy .....nie chcieliśmy siać paniki...
             Przytuliłam mocniej chłopaka . Ten odciągnął mnie od siebie , wziął moją twarz w dłonie i spojrzał mi w oczy .
- Z nami nic ci nie grozi....obronimy cię w razie zagrożenia....tak ?
- T..tak - odpowiedziałam .    
            Nagle w pomieszczeniu rozległ się alarm .
- Co się dzieje ?! - krzyknęłam przerażona .
- Zayn ?! - Liam podbiegł do drzwi .
- Ktoś naruszył strefę ! Niall włącz monitoring ! - mulat podbiegł do blondyna siedzącego przy sprzęcie . Za nim Louis , Harry , Liam i ja . Na ekranie zobaczyliśmy duże auto z którego wysiadło 5 gości ubranych na czarno .
- Mają broń ! - krzyknęłam chowając się za Harrym .
       Louis podbiegł do szafki i wyciągnął z niej kilka pistoletów . Wrócił do nas i rozdał chłopakom .
- Trzymaj - zwrócił się do mnie - Na wszelki wypadek . Jak coś od razu strzelaj .
     Wzięłam przerażona od chłopaka pistolet .
- Idziemy !  - krzyknął Zayn i wybiegli z pomieszczenia . Liam zatrzymał się .
- Pamiętaj . Obiecałem. - i wybiegł .

             Spojrzałam na ekran . Zobaczyłam chłopców wybiegających z budynku . Tylko tyle...zniknęli w ciemności .
- Gdzie jesteście....gdzie...- zaczęłam nerwowo rozglądać się za innym nagraniem , ale było tylko to . Wtem , usłyszałam strzały , krzyki ! Pobiegłam do pokoju , zamknęłam drzwi i usiadłam pod nimi . Zaczęłam płakać . Co tam się dzieje ? Boże , błagam chroń ich , proszę !!!
    Siedziałam tak jeszcze 10 minut . Przez cały ten czas słyszałam strzały . Strasznie się bałam , że coś im się stanie . Nawet nie myślałam o tym , że ktoś zaraz tu wejdzie i mnie zabije , martwiłam się o chłopaków . Znam ich od kilkunastu godzin , a traktuję jak przyjaciół . W końcu uratowali mi życie i teraz robią to znowu .
- Paris !!!! Gdzie jesteś ?! - głos Harrego . Ostrożnie wychyliłam się zza drzwi . To co zobaczyłam przeraziło mnie .
- Zayn !!!- krzyknęłam podbiegając do chłopaków . Louis i Liam potrzymywali rannego w ramię mulata . Położyli go na ziemi . Szybko kucnęłam obok .
- Co z nim ? - zapytałam czując , że łzy napływają mi do oczu .
- Mieli noże , jeden trafił Zayna  - powiedział zdenerwowany Niall - Harry ! Podaj apteczkę .
- Aaaaaa ! - krzyknął mulat próbując złapać się za ramię .
- Zostaw ! - powiedziałam do niego - Musimy zdjąć ci koszulę , żeby dostać się do ranu . Możesz się trochę podnieść ?
- Nie trzeba . Mamy nożyczki w apteczce - powiedział Harry podając mi je . Ostrożnie odcięłam rękaw marynarki Zayna , a potem rozcięłam koszulę .
- O cholera ! - powiedział Liam widząc ranę . Krew była wszędzie !  Zayn zaciskał zęby z bólu .
- Spokojnie....dajcie mi wodę utlenioną - powiedziałam .

~*~

             Po obmyciu i dokładnym opatrzeniu rany , wszystko było już ok . Zayn siedział na kanapie . Reszta westchnęła z ulgą .
- Dziękuje księ....znaczy...Paris . - powiedział mulat z uśmiechem .
- Nie ma sprawy - odparłam .
- Tego o tobie nie wiedzieliśmy - powiedział z podziwem Harry .
- W sensie czego ?
- Że masz takie zdolności uzdrawiania .
- Oj tam . Zwykła pierwsza pomoc . Rana nie jest na szczęście głęboka , Zayn straciłeś trochę krwi , ale już wszystko jest w porządku .
- Naprawdę nie wiem jak ci dziękować - powiedział mulat przytulając mnie ,, całym ,, ramieniem .
- A tak właściwie...co z tamtymi ? - zapytałam .
- Zlikwidowani - powiedział Liam .
- I tak będzie zawsze ?
- Ale jak ?
- Że cały czas ktoś będzie na mnie polował ...
- Nie , jeżeli złapiemy całą tę organizację .
- To dobrze...
- Wiecie..- zaczął Harry - Według mnie , powinniśmy jechać do pałacu . Jak najszybciej .
- Dobry pomysł - powiedział Zayn - zabierajcie sprzęt .
- A właśnie ! - pobiegłam do pokoju , wzięłam z niego broń i oddałam Louisowi .
- Wolę nie mieć tego przy sobie - powiedziałam z uśmiechem .
Po zabraniu wszystkich rzeczy ostrożnie wyszliśmy z budynku , wsiedliśmy do nowego auta ( żeby miał wszystkie szyby ) i ruszyliśmy do Londynu .

2 komentarze:

  1. Cudowne!! nie mogłam wytrzymać ze śmiechu :D ranę zrobioną nożem leczyć wodą utlenioną <3 super koocham wasze imaginy!! są boskie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha :-) nie było nic pod ręką ;D

    OdpowiedzUsuń