-Tytuł "Niespodzianka"..
-Ok, otwieraj i czytaj ja idę zrobić coś do jedzenia.
-Ok.
Roxy poszła, a ja otworzyłam maila i zaczęłam czytać:
-A więc: "Kochane! Wiemy jak bardzo starałyście się w tym roku szkolnym o dobre oceny. Jesteśmy bardzo zadowoleni z waszych wyników i dlatego nie wyobrażamy sobie, żebyście w te wakacje siedziały w mieście. Załatwiliśmy wam więc wycieczkę trwającą do końca wakacji do Londynu!"
W tym momencie usłyszałam brzęk tłuczonego szkła.
-GDZIE?!- krzyknęła Roxy i wparowała do salonu.
-Do... Londynu.. JEDZIEMY DO LONDYNU!!!!!!
-Ale co,jak, kiedy?
-Piszą, że jutro mamy wylot! Kumasz? Na półtora miesiąca!
-AAAAAAAAAAAAAAAAA!!!! - Zaczęłyśmy piszczeć, skakać na kanapie i odstawiłyśmy nasz taniec radości..
-Alex!
-Co?
-Idziemy się pakować!
Poleciałyśmy do swoich pokoi po walizki.
*Następnego dnia na lotnisku*
-Macie wszystko? Ciuchy, piżamy, kosmetyki, buty, szczoteczki i pasty do zębów, aparat masz Alex?-pyta moja mama.
-Aparat?! No dzięki, wiesz, zapomniałam- powiedziałam (mam stały)
-Oj kochanie, nie o to mi chodziło-powiedziała przytulając mnie
-Hej! Przecież wiem!-powiedziałam z uśmiechem
-Nie traktujcie nas jak małe dziewczynki!- wkurzyła się Roxy
Czy na lotniskach tak jest zawsze? Tłok, ścisk, krzyki typu: "pocałuj ciocię!". Błagam.. A ty tylko siedzisz jak na przesłuchaniu: "wzięłaś to, wzięłaś tamto?'' A potem się okazuje, że faktycznie nie wzięłaś ładowarki i skarpetek!
-Dobra. My was już zostawiamy. Tam jest wasza bramka.- powiedział mój tata
-A tu są wasze bilety- powiedział tata Roxy
-Ok, to papa. Dziękujemy!
Pożegnałyśmy się z rodzicami i poszłyśmy do naszej bramki.
-Witam. Panie na lot 82a3, tak?-spytała przemiła pani za ladą
-Eeee.. chwila- Roxy sprawdziła numer lotu na naszych biletach- Tak, 82a3.
-Do Londynu- dodałam, żeby nie było nieporozumień
Babka wzięła nasze bilety, skasowała.
-W takim razie, zapraszam do samolotu. I życzę miłego lotu oraz pobytu.
-Dziekujemy.
Poszłyśmy do bramki wykrywającej metal.
-Proszę położyć swoje rzeczy na taśmociągu, a do tego koszyka wszystkie metalowe przedmioty, które mają panie przy sobie- polecił ochroniarz.
Zrobiłyśmy co kazał. Przeszłam przez bramkę. Czy każdy tak ma, że pomimo tego, że nie ma bomby, boi się tego urządzenia? To chore! Potem poszła Roxy.. Piiiiiiiiiip!
-Proszę się zatrzymać!-powiedział ochroniarz
-No Roxy, przecież mówiłam ci, żebyś nie brała tej bomby!-ochroniarze popatrzyli na mnie.-Eeeeeeeeeee.. żartuję!
-No bardzo śmieszne..-bąknęła pod nosem Roxy
Potem ochroniarze przeszukali Roxy, ale okazało się, że to metalowa część w jej pasku wywołała alarm. Puścili nas. Poszłyśmy do samolotu.
*w samolocie*
-Wiesz co Alex?
-Hm?
-Może spotkamy chłopaków z 1D?
-Może.. Nie wiadomo czy są teraz w Londynie.
-A jeśli są?
-To trzeba wkuwać rozmówki angielskie-powiedziałam -Jasne, że chciałabym spotkać chłopaków z 1D.. tylko czy to w ogóle realne? Nie wiem..
-Wiesz Alex. Wszystko jest możliwe.
*kilka minut później*
-Boże... Londyn.. in the wildest dreams.. uwierzysz? Alex? Hej..
Nie słyszałam już nic. Zasnęłam słuchając "Moments"
SUPCIO :) Czekam na next ^^
OdpowiedzUsuńAgan :**
Dziękujemy :* /S
Usuń